Charles Leclerc ma ważny kontrakt z Ferrari do końca sezonu 2024, ale umowa Carlosa Sainza z włoskim zespołem wygasa z końcem tego roku. Wszystko wskazuje jednak na to, że kierowca z Madrytu nie zmieni miejsca pracy. Po GP Bahrajnu ujawnił on, że jego rozmowy z ekipą ws. dalszej współpracy są bliskie finalizacji.
- Jesteśmy blisko, bardzo, bardzo blisko. Właściwie obie strony są już w tym samym miejscu - powiedział Sainz, który sezon 2022 rozpoczął od drugiego miejsca w GP Bahrajnu, dojeżdżając do mety za Leclercem.
W rozmowie z motorsport.com nową umowę Hiszpana potwierdził też Mattia Binotto. - Myślę, że mamy już porozumienie. To tylko kwestia przelania tego na papier - stwierdził szef Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: "Szalona". Wideo z trenerką mistrza olimpijskiego robi furorę w sieci
Sainz dołączył do Ferrari w sezonie 2021 i nie miał łatwego zadania. Rozmowy z kierowcą z Madrytu zaczęły się rok wcześniej, gdy nikt nie zakładał, że konieczność przeprojektowania silnika odbije się negatywnie na formie zespołu. Włosi przez dwa sezony nie byli w stanie włączyć się do walki o zwycięstwa w F1.
Wyniki GP Bahrajnu dają nadzieję, iż przy okazji rewolucji technicznej Ferrari z powrotem stanie się czołową siłą F1. Jednak Sainz nie czuje się jeszcze tak komfortowo za kierownicą modelu F1-75, jak ma to miejsce w przypadku Leclerca. - W każdej sesji treningowej byłem daleko z tyłu. Dlatego, nawet mimo zdobycia dubletu, nie jestem zadowolony - przyznał Hiszpan.
- Był to dla mnie najtrudniejszy weekend, odkąd dołączyłem do Ferrari. Dlatego muszę pochylić głowę i zrozumieć ten samochód. Popatrzeć na to, w jaki sposób Charles zmienił swój styl jazdy, aby dopasować się do nowych wymagań. Muszę przeanalizować, jak on pokonuje zakręty, jak dba o opony. Muszę się poprawić, jeśli chcę walczyć o zwycięstwa - dodał Sainz.
Zdaniem Sainza, jego strata do Leclerca w GP Bahrajnu była większa niż w sezonie 2021, co skłania go do refleksji na temat konieczności zmiany stylu jazdy. - Nie prowadziłem tej maszyny w taki sposób, w jaki powinna być prowadzona. Przynajmniej biorąc pod uwagę te ustawienia, które teraz mamy. Charles wykonał lepszą robotę. Ciągle traciłem do niego po 0,3-0,4 s. Przez cały zeszły rok nie miałem takiej straty. Muszę ustawić bolid pod siebie i poszukać dodatkowego czasu, by zminimalizować te straty - podsumował.
Czytaj także:
Red Bull przeżył dramat w GP Bahrajnu. Znana pierwsza diagnoza
"Nie będzie szybkiej zmiany". Lewis Hamilton nie zostawia wątpliwości