Tyle zapłacili za grę w eliminacjach. Spora kwota!

Materiały prasowe / Czarni Słupsk / Czarni Słupsk
Materiały prasowe / Czarni Słupsk / Czarni Słupsk

Zagrali tylko dwa mecze w kwalifikacjach do FIBA Europe Cup, a zapłacili za to potężną kwotę. W Słupsku mówią, że udział w eliminacjach kosztował ich ponad... 110 tys. zł.

"Wiedzieliśmy, czego się spodziewać, ale ostateczne koszty uwarunkowane były tym, jak długo zostaniemy w grze, czyli ile dni spędzimy we Francji. Patrząc dzisiaj na warunki, w jakich był rozgrywany ten turniej, myślę, że spokojnie mogliśmy wnioskować o organizację turnieju. "Gryfia" paradoksalnie posiada lepsze zaplecze niż obiekt w Cholet, o bazie hotelowej i wyżywieniu już lepiej nie mówić. Warto dodać, że w Słupsku... lepiej wyglądały organizowane przez nas turnieje młodzieżowe" - takie głosy słyszymy z obozu Grupa Sierleccy Czarnych po udziale w eliminacjach FIBA Europe Cup. Słupszczanie w I rundzie ograli Szwedów, ale później uznali wyższość Holendrów i pożegnali się z rozgrywkami.

Nie ma co ukrywać, że w klubie zupełnie inaczej wyobrażali sobie otwarcie z europejskimi pucharami. To miała być piękna przygoda, taka, która będzie zapamiętana na lata. Prezes Michał Jankowski pod koniec czerwca z dużą radością ogłaszał, że w połowie lipca udaje się do Monachium, by poznać grupowych rywali w rozgrywkach.

- Nie mogę się doczekać, to będzie piękny moment - mówił nam szef słupskiego klubu, który - wg. naszych informacji - po zakończeniu ostatniego sezonu (Czarni zajęli 4. miejsce) otrzymał słowną gwarancję gry w fazie grupowej FIBA Europe Cup (przypomnijmy, że Legia Warszawa po zajęciu 4. miejsca w PLK w sezonie 2020/21 zagrała bez eliminacji). Na dodatek w grę wchodziło także duże wsparcie ministerialne (kwota na poziomie około 1 mln zł).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?

W teorii wszystko wyglądało pięknie, ale tylko w teorii, bo życie napisało swój scenariusz. Zgłosiło się bardzo dużo drużyn i dla słupszczan zabrakło miejsca w gronie 10 ekip, które otrzymały promocję do gry w fazie grupowej. Okazało się, że... niezwykle istotne znaczenie miała seria o brązowy medal, w której Anwil Włocławek pokonał Czarnych. Na dodatek zespół Mantasa Cesnauskisa musiał przejść aż trzy rundy eliminacji, by znaleźć się w fazie grupowej. A temat pieniędzy ministerialnych też... szybko przeminął i pojawiał się tylko we wzmiankach prasowych.

W Słupsku nie ukrywali rozczarowania takim obrotem spraw. To nie tylko zaburzyło plany organizacji (pod względem finansowym), ale też wpłynęło na kwestię budowania składu. Trener Cesnauskis nie ukrywał, że łatwiej byłoby pozyskać zawodników do drużyny, która ma pewną gwarancję gry w fazie grupowej FIBA Europe Cup. Szkoleniowiec Czarnych długo budował skład, wielu koszykarzy go zwodziło, czasami nawet oszukiwało, negocjując umowy na wielu frontach.

W tym samym czasie prezes Michał Jankowski - po wcześniejszym zapłaceniu wpisowego do FIBA - szykował się do operacji pt. "eliminacje we francuskim Cholet". W porozumieniu z firmą "4F" nadzorował projektowanie strojów, do tego stopniowo (z każdym kolejnym kontraktem) dokupywał bilety na podróż do Francji (start w Gdańsku, z przesiadką w Amsterdamie). Z naszych informacji wynika, że koszt biletów samolotowych w jedną stronę zamknął się w kwocie około 25 tys. złotych. Do tego koszty noclegów i pobytu na miejscu. Czarni w tej kwestii nie mogli liczyć na pomoc FIBA czy PZKosz.

Czarni Słupsk wydali sporo pieniędzy na grę w eliminacjach
Czarni Słupsk wydali sporo pieniędzy na grę w eliminacjach

Wielkim wyzwaniem organizacyjnym okazał się powrót do Słupska, bo wcześniej trudno było zaplanować datę powrotu i choć dla samych koszykarzy była to bardzo długa i męcząca podróż, to już w piątek stawili się na treningu.

Wiemy, że próbowano przełożyć niedzielne spotkanie z BM Stalą Ostrów Wielkopolski, ale ostatecznie nie udało się porozumieć w tej kwestii. To oznacza, że koszykarze Czarnych rozegrają trzecie spotkanie w ciągu kilku dni.

W Słupsku nie kryją rozczarowania też samą organizacją turnieju we Francji. Mówią o kiepskich warunkach w hotelu, mało funkcjonalnej i brzydkiej hali i mało profesjonalnym podejściu samych organizatorów. Najlepszym przykładem niech będzie mecz ze Szwedami, gdzie jeszcze na 60 minut przed jego rozpoczęciem obie drużyny rozgrzewały się... w tych samych kolorach jako gospodarze (ostatecznie rywale pojechali do hotelu po inny komplet strojów).

"Mimo wszystko to bardzo cenne doświadczenie i z pewnością udział w pucharach w kolejnych latach nie będzie już tematem widmo dla nas, ale jest też duży niedosyt tym, jak to wszystko wyglądało. Czy wystartujemy w kolejnym sezonie? To duży znak zapytania, przede wszystkim stabilność finansowa - słyszymy w klubowych gabinetach Czarnych Słupsk.

W klubie nie ukrywają, że na sytuację finansową mocno wpływa szalejąca inflacja i wyjątkowo niekorzystny kurs dolara. Dlatego raczej nie należy spodziewać się zmian w składzie, wszyscy wierzą w to, że wyselekcjonowani zawodnicy przez trenera Cesnauskisa w końcu odpalą. Kolejny test już w niedzielę.

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Kacper Gordon: Mam papiery na grę w PLK
Mateusz Ponitka: Bez czekania na NBA
Żan Tabak: Polska liga nie jest atrakcyjna
Tyle wydali na obcokrajowców. Kadrowicz pomagał budować skład

Komentarze (0)