Zespół Śląska Wrocław do Gdyni przyjechał bez trzech obcokrajowców: Jeremiaha Martina (jeden z kandydatów do tytułu MVP), Vasy Pusicy i Justina Bibbsa (wszyscy zmagają się z urazami). Na dodatek do dyspozycji trenera nie był D.J. Mitchell, co oznaczało, że w czwartkowym spotkaniu wystąpiło tylko... 2 z 6 obcokrajowców (Ivan Ramljak i Arciom Parachouski).
"Panie trenerze, kiedy kontuzjowani wrócą do gry?" - zapytał Ertugrula Erdogana dziennikarz Miłosz Romański z "Gazety Wyborczej Trójmiasto". Turek - na konferencji prasowej - bezradnie rozłożył ręce i odpowiedział bardzo wymownie.
- To jest świetne pytanie! Sam sobie je codziennie zadaję i na razie nie znalazłem odpowiedzi. Od momentu gdy tutaj jestem, ani razu nie trenowaliśmy w pełnym składzie. To jest ciekawy temat, także dla mnie, jako trenera. Nie wiem, kiedy wrócą i będę ich użyć. Mam nadzieję, że będzie to w przyszłym tygodniu. Prawda jest taka, że jeśli chcemy osiągnąć nasz cel, to potrzebujemy każdego zawodnika - powiedział turecki szkoleniowiec, który na tym stanowisku zastąpił zwolnionego Andreja Urlepa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!
Dla Erdogana była to pierwsza porażka - w roli trenera Śląska Wrocław - w Energa Basket Lidze. Do tej pory zwyciężył w pięciu spotkaniu, pokonując m.in. Trefla Sopot w Lany Poniedziałek, mimo dużych ubytków w składzie (Martin, Pusica, Bibbs, Mitchell).
Wrocławianie w starciu z Suzuki Arką zagrali bardzo słabe zawody. Byli nieskuteczni, rozkojarzeni, podejmowali też sporo złych decyzji (aż 17 strat). Warto podkreślić, że mistrzowie Polski do przerwy zdobyli zaledwie... 23 punkty! To fatalny wynik. W drugiej połowie było pod tym względem lepiej, ale wrocławianom nie udało się dogonić rywali.
- Rywale zasłużenie wygrali ten mecz. Zagrali bardzo dobre zawody. Nie mieliśmy odpowiedniej koncentracji i energii. Pierwsza połowa - pod względem ofensywnym - była bardzo słaba w naszym wykonaniu. Graliśmy fatalnie. Co prawda nie mieliśmy kilku zawodników, ale nie możemy tego brać za wymówkę. Nie chcę tego robić. Walczyliśmy do końca. To akurat mnie cieszy - nie ukrywał Ertugrul Erdogan.
- Mecz z Arką nie ułożył się po naszej myśli. Od początku nie graliśmy tego, co zwykle prezentujemy. Byliśmy wolni i ospali, a rywale to w pełni wykorzystali. Byli agresywni i twardzi. Mamy dużo wniosków do wyciągnięcia. Nie spuszczamy głów. Najważniejsze mecze przed nami. Taki zimny prysznic przed kluczową fazą sezonu - zaznaczył Łukasz Kolenda, autor 19 punktów.
Warto podkreślić, że w barwach WKS-u Śląsk Wrocław - na poziomie ekstraklasy - zadebiutował 18-letni Kuba Piśla. Na parkiecie spędził 10 minut, zdobywając swój premierowy punkt. Miał także trzy asysty.
- Nie było u mnie jakiegoś wielkiego stresu, chociaż zawsze z tyłu głowy ma się to, że to jest ten debiut, na który się czekało. Starałem się być pewny siebie na boisku. Pod kątem sportowym przejście do pierwszej drużyny jest bardzo fajne, bo zawsze warto się rozwijać - powiedział po meczu.
WKS Śląsk Wrocław (lider tabeli, bilans 20:6) nie ma za dużo czasu na rozpamiętywanie tej porażki. Mistrzowie Polski już w najbliższy poniedziałek zagrają na własnym parkiecie z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Możliwe, że do składu wróci część kontuzjowanych graczy.
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Andrzej Pluta, syn legendy: Zabrać od taty rzut
Polak liderem, zespół robi furorę. Żołnierewicz: Pytania o finanse irytują
To mógł być głośny transfer. Chce iść drogą byłej gwiazdy PLK
Takiej umowy z Polsatem jeszcze nie było. Kluby na tym zarobią!