Kadrowicz chciał wyjechać z Polski. To stanęło na drodze
Przez kilka tygodni trwała saga transferowa pod tytułem: "Czy Łukasz Kolenda wykupi swój kontrakt i wyjedzie z Polski?" Jego agent Misko Ražnatović szukał mu nowego klubu, ale finalnie nic z tego nie wyszło. Kadrowicz wykazał się dużą uczciwością.
Czy taki był jego plan jeszcze kilka tygodni temu?
Otóż nie. Z naszych informacji jasno wynika, że Kolenda chciał za wszelką cenę wyjechać z kraju i grać w mocniejszej lidze w Europie. Był zdania, że to jest to najlepszy moment na zrobienie kolejnego kroku w swojej karierze.
Po to też - w trakcie sezonu - związał się z mocną agencją BeoBasket, która miała mu pomóc w załatwieniu wyjazdu zagranicznego. Wiemy, że Kolenda bezpośrednio podlegał pod agenta Misko Ražnatovicia, który ma potężną pozycję w europejskiej koszykówce. Dobrze zorientowani w środowisku mówią, że to postać, która rozdaje karty w wielu klubach.
Kolenda liczył, że - przy pomocy Ražnatovicia - wyjedzie z kraju i podpisze umowę z klubem zagranicznym. Miał też świadomość, że jego pierwszy kontrakt poza granicami Polski wcale nie będzie stał na wysokim poziomie finansowym.
W tym wszystkim nie chodziło jednak o pieniądze, a o sprawdzenie się na rynku zagranicznym i w konsekwencji podniesieniu swoich koszykarskich umiejętności. Poza tym należy pamiętać, że w umowie Kolendy ze Śląskiem był konkretny zapis o kwocie buy-outu (to niemała kwota - nawet dla klubów zagranicznych).
W trakcie jednego z meczów niebezpiecznie wylądował na parkiecie i doznał kontuzji więzadeł w kolanie (konsultował tę sprawę na własną rękę u kilku specjalistów). Wtedy też zdał sobie sprawę, że ten uraz najprawdopodobniej pokrzyżuje mu plany wyjazdowe.
Gdy lekarz, do którego Kolenda ma zaufanie, zdradził, że będzie gotowy do gry za 2-3 miesiące, to zawodnik wykazał się dużą lojalnością wobec swojego agenta i ewentualnego przyszłego pracodawcy. Nie chciał nikogo oszukiwać. Wziął za telefon i przekazał agentowi informację o kontuzji kolana i rehabilitacji, którą musi przejść, by dojść do pełni zdrowia. Gdyby tego nie zrobił, to najprawdopodobniej jego kontrakt nie wszedłby w życie (nie przeszedłby testów medycznych w sierpniu - po przyjeździe ze zgrupowania kadry).
Rehabilitację - co warto podkreślić - rozpoczął jeszcze w Sopocie. Pracował pod okiem Tobiasza Grzybczaka i Wojciecha Krawczaka. W minionym tygodniu udał się na zgrupowanie reprezentacji Polski. Tam wykonuje wszystkie ćwiczenia pod okiem Dominika Narojczyka, trenera od przygotowania motorycznego. Tutaj też należy dodać, że Kolendzie bardzo zależy na grze w reprezentacji. Gdyby był zdrowy, to na pewno brałby udział w treningach zespołu. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
Plan Kolendy na kolejne miesiące? Rehabilitacja, dojście do pełnej sprawności i jak najlepsza gra w barwach Śląska Wrocław na parkietach Orlen Basket Ligi i EuroCupu. Koszykarz będzie jednym z najważniejszych elementów w polskiej układance trenera Olivera Vidina. W Śląsku grać już nie będą m.in. Aleksander Dziewa (zagra w Hamburgu), Jakub Karolak (Start Lublin) czy Szymon Tomczak (Trefl).
Pozostanie Kolendy w Śląsku oznacza też, że do Wrocławia nie trafi Andrzej Pluta, który był opcją "B" na wypadek jego odejścia do innego kraju. Wszystko było dograne z agentem Pluty, ale nie zagrał punkt "A". Obaj na pewno w Śląsku nie zagrają. Nikt takiego wariantu nie rozważał. W Śląsku trwają rozmowy z zawodnikami zagranicznymi. Jak na razie tylko jeden gracz podpisał kontrakt: Hassani Gravett.
Zobacz także:
- Andrzej Urban: Brak gry w pucharach był zaskoczeniem
- Arkadiusz Miłoszewski, trener mistrza Polski: Bez podpalania i przepłacania
- Tyle drużyn zagra w PLK. Zastal z długami, ale z licencją!