Dlaczego PGE Turów nadal musi grać w Lubinie? Łuczak: Hala nie jest gotowa na Euroligę
- Sprawa jest bardzo prosta. Żeby władze Eurolidze wysłały do nas swoich przedstawicieli na weryfikację, najpierw hala musi być w stu procentach gotowa. Niestety, nasz obiekt, choć jest gotowy na grę w Tauron Basket Lidze, nie jest jeszcze gotowy na Euroligę i nie jest to nasza wina. Nad pewnymi rzeczami po prostu nie mamy władzy - mówi prezes klubu, Waldemar Łuczak.
Przeszkodzą okazały się kwestie techniczne, m.in. brak dwóch tablic o jednakowych parametrach, wymiarach i możliwościach. - Między TBL, a Euroligą są trochę inne wymagania. W Polsce wystarczy jedna, pełnowymiarowa, nazwijmy to, tablica z nazwiskami, a druga może być tylko z punktacją i czasem. Tymczasem Euroliga wymaga dwóch pełnowymiarowych. Niestety, na pewne rzeczy nie mamy wpływu i dwie jednakowe tablicę będą w PGE Turów Arenie zamontowane dopiero w środę, czyli jutro - dodaje Łuczak.
Halę, całkowicie przygotowaną do spotkań w rozgrywkach międzynarodowych, trzeba odpowiednio sfilmować, udokumentować i ową dokumentację przesłać władzom Euroligi, którzy następnie przysyłają przedstawicieli na weryfikację. W przypadku mistrza Polski nie było sensu zatem zapraszać reprezentantów najlepszych rozgrywek Europy na wizytację w momencie, w którym hala nie jest jeszcze gotowa.
- Bardzo żałujemy, że tak się stało. Kilka dni temu liczyliśmy, że wszelkie prace w hali zostaną zakończone, weryfikacja odbędzie się w terminie i z Barceloną zagramy już u siebie. Niestety, obecnie robimy wszystko co w naszej mocy, by w naszej nowej hali móc rozegrać chociaż ostatni mecz Euroligi, czyli spotkanie z drużyną z Mediolanu - kończy prezes klubu.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.