Przed meczem z AZS-em Koszalin (14 lutego) Marcin Salamonik zgłosił uraz pleców i zespół musiał sobie radzić bez niego. Początkowo wydawało się, że zawodnik wróci na kolejne spotkanie ze Śląskiem Wrocław, ale kontuzja okazała się groźniejsza i gracz musiał oglądać kolegów z perspektywy ławki rezerwowych.
- Bardzo chciałem wrócić na Śląsk, ale niestety nie udało się - mówi Salamonik, który pierwszy trening z drużyną odbył w poniedziałek. Zawodnik czuje się już znacznie lepiej i jest gotowy do gry w spotkaniu z King Wilkami Morskimi Szczecin.
- Jest już o wiele lepiej. Prawdę mówiąc nie mogłem już wytrzymać w domu bez treningu. Roznosiło mnie - śmieje się zawodnik, który zdobywa przeciętnie 8,8 punktu i jest drugim najlepszym strzelcem w drużynie.
W niedzielę lublinianie na wyjeździe zagrają z King Wilkami. Będzie to kolejna szansa na zwycięstwo dla podopiecznych Michała Sikory. Start po raz ostatni wygrał 13 grudnia!
- Do Szczecina jedziemy po zwycięstwo. Czas w końcu przełamać fatalną passę - mówi Salamonik.