Jarosław Jankowski: Legia Warszawa ma swoją markę. Nie może grać o utrzymanie
O wpływie piłkarskiej Legii na koszykarską, ewentualnym awansie do PLK i zwycięstwie w rundzie zasadniczej porozmawialiśmy z Jarosławem Jankowskim, członkiem zarządu Legii Warszawa.
WP SportoweFakty: Legia Warszawa chce czy musi awansować?
Jarosław Jankowski: Legia Warszawa zawsze walczy o najwyższe cele. Czy musi? My chcemy to zrobić. Nie robimy nic na siłę. Rok temu walczyliśmy o awans, nie udało się i teraz próbujemy ponownie.
Wnioski z poprzedniego sezonu zostały chyba wyciągnięte, gdyż wygraliście rundę zasadniczą.Muszę zapytać o zmiany właścicielskie w piłkarskiej Legii Warszawa. Został pan członkiem zarządu mistrza Polski. Czy zmiany płyną na relacje obu sekcji?
- Współpraca i tak miała się trochę zmienić w przypadku naszego awansu do PLK. Trudno zakładać, że moje wejście do zarządu piłkarskiej Legii pogorszy naszą współpracę (śmiech). Myślę, że raczej ją umocni. Kierunek został już wcześniej wyznaczony i cały czas idziemy tą samą drogą.
ZOBACZ WIDEO Pudzianowski: Kowalczyk będzie zasysał tlen wszystkimi otworamiJak dokładnie wygląda ta współpraca? Piłkarska Legia wspiera koszykarską finansową, czy tylko udziela swoją pomoc w innych materiach?
- Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, jednak współpracujemy na wielu płaszczyznach. Piłkarska Legia, poza aspektem finansowym pomaga nam również w kwestiach organizacyjnych czy opieki medycznej. To wszystko ma spowodować wzrost wartości naszego klubu. Na tle konkurencji możemy poszczycić się m.in. najlepszą opieką medyczną w koszykówce. Mamy ją na poziomie piłkarzy Legii, więc trudno zakładać, że w innym klubie jest lepiej.
Wróćmy jeszcze do rundy zasadniczej. Kiedy poczuł pan, że drużyna gotowa jest na wielkie rzeczy? Było to po serii 13 zwycięstw z rzędu?
- Paradoksalnie powiem, że po porażce z Sokołem Łańcut na wyjeździe.
Dlaczego?
- Zagraliśmy tam bez dwóch podstawowych wysokich graczy: Jarmaka (Mateusz Jarmakowicz przy. J.A) i Tomka Andrzejewskiego. Gdyby nie kardynalny błąd sędziego w końcówce spotkania to myślę, że wygralibyśmy ten mecz. To pokazało, że potencjał w tej drużynie jest ogromny. Oczywiście ta porażka była po serii 13 zwycięstw z rzędu, więc było to trochę połączone ze sobą.
Zna pan dokładnie sytuację kadrową największego rywala Legii - Sokoła Łańcut. Ich problemy zdrowotne sprawiają, że szansę Legii na awans są jeszcze większe?
- Nie podchodzę do tego w ten sposób. Kontuzje wpisane są w zawodowy sport. Urazy nie oszczędzają również Legię, pokazał to choćby wspomniany przez nas mecz w Łańcucie. W porównaniu do przeciwników zagraliśmy wtedy w okrojonym składzie. Kontuzje zawsze się zdarzą, i pytanie tylko kiedy one nastąpią. Dużym plusem naszej drużyny jest ławka rezerwowych, która wydaje się być dosyć szeroka.
W ćwierćfinale I ligi rywalem Legii Warszawa będzie Biofarm Basket Poznań. Jak pan oceni tego rywala? Na pewno jest tam dużo młodych zawodników, którzy nie mają nic do stracenia.
- Drużyna z Poznania pokazała, że potrafi grać w koszykówkę. Wygrała między inny z nami w Warszawie. Bardzo podoba mi się gra tego zespołu. Jest to poukładana drużyna, która prezentuje szybką koszykówkę. Czy mogliśmy trafić lepiej? Uważam, że cała ósemka jest dosyć mocna. Przed sezonem jednym z moich faworytów była Pogoń Prudnik, która zakończyła rundę zasadniczą na 7. miejscu. To pokazuje, że stawka ośmiu drużyn jest bardzo wyrównana.