Zupełnie inne nastawienie, więcej rozwiązań w ofensywie i lepsza obrona - to był klucz do odniesienia niezwykle cennej wygranej w wykonaniu Milwaukee Bucks nad Boston Celtics (123:102). Wprawdzie rywalizacja w tym właśnie półfinale Konferencji Wschodniej ledwie się zaczęła, ale "Kozły" bardzo szybko znalazły się w niej pod pewną presją.
Posiadając przewagę parkietu, stracili ją już w meczu otwarcia, w związku z czym, aby nie znaleźć się w jeszcze gorszym położeniu, drugi pojedynek w zasadzie bezwzględnie musieli rozstrzygnąć na swoją korzyść. I sztuka ta im się powiodła. Wreszcie swoje zrobiła trójka liderów - Giannis Antetokounmpo, Khris Middleton i Eric Bledsoe. Łącznie zdobyli 78 "oczek".
Będzie 22. sezon Vince'a Cartera w NBA! >>
- Myślę, że dali nam dziś nawet więcej niż to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni w ich wykonaniu - powiedział Mike Budenholzer, trener Bucks. - Podobał mi się nasz duch walki w tym meczu, nastawienie i chęć wygranej. Giannis, Khris i Eric nadawali nam ton w tym spotkaniu, Musimy to teraz utrzymać i koniecznie przenieść do Bostonu - dodał.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Przedwczesny finał Ligi Mistrzów? Wszystkie oczy zwrócone na Barcelonę
Świetna była szczególnie trzecia kwarta w wykonaniu "Kozłów", którą ci wygrali 39:18, czyli różnicą 21 punktów, a więc taką samą, jak i cały mecz. To bez wątpienia był decydujący cios zadany Celtom, którzy byli tłem dla rywali. Wobec słabszej dyspozycji Kyriego Irvinga (4/18 z gry), Jaysona Tatuma (2/10) i Gordona Haywarda (1/5) z ławki, praktycznie nie było mowy o tym, aby pokonać rozpędzonych gospodarzy.
To jednak dopiero początek tego, czego kibice mogą się jeszcze spodziewać w tej rywalizacji. Kolejna jej odsłona zaplanowana jest na najbliższy piątek. Trzeci i czwarty mecz odbędzie się w bostońskiej TD Garden. Pomimo porażki w drugim meczu, nadal w lepszym położeniu są Celtics, którzy zdołali "skraść" jedno z dwóch wyjazdowych spotkań na otwarcie serii.
Nie mogło być inaczej. Doc Rivers nadal trenerem LA Clippers >>