EBL. Będzie piąty mecz! Aaron Broussard znów wielki, Anwil Włocławek doprowadził do remisu

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Aaron Broussard
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Aaron Broussard

Euforia w Hali Mistrzów. Anwil Włocławek drugi raz z rzędu pokonał Arkę Gdynia - tym razem 90:85 - i o awansie do finału Energa Basket Ligi zadecyduje mecz numer pięć. Mistrzów Polski ponownie do sukcesu poprowadził Aaron Broussard.

To był mecz zwrotów i powrotów. Najpierw Arka miała 13 punktów przewagi, potem Anwil 10, ale o wygranej decydowały ostatnie akcje. Przy stanie 88:85 dla gospodarzy piłkę w rękach miał James Florence, ale zagrał fatalnie.

Aaron Broussard. ponownie okazał się asem w talii trenera Igora Milicicia. Amerykański rozgrywający w 21 minut na parkiecie wywalczył aż 25 punktów (11/17 z gry), 4 zbiórki i 3 asysty. W końcówce ważne "trójki" trafiali też Walerij Lichodiej i Michał Ignerski, a fani w Hali Mistrzów po prostu zwariowali.

Zobacz także. EBL. Polski Cukier Toruń już w finale! Stelmet Enea BC ponownie bez szans

Arce nie pomógł genialny Florence - w czwartek zdobył aż 38 punktów, wykorzystując 8 z 16 rzutów zza łuku. W końcówce jednak zamiast odpalić kolejną "trójkę", zdecydował się na wejście pod kosz. Co więcej akcja nie zakończyła się powodzeniem i obie ekipy na decydujący mecz wybiorą się do Trójmiasta.

Lider Arki od początku był nie do zatrzymania - grał skutecznie i żadne pułapki defensywne Anwilu nie były go w stanie złapać i zatrzymać. Ofensywa "Rottweilerów" robiła co mogła, żeby gościom dotrzymać kroku. W połowie drugiej kwarty mistrzowie przegrywali tylko 34:37, bo znakomicie grał Broussard.

Wtedy jednak do Florence'a dołączył Josh Bostic i najlepsza drużyna fazy zasadniczej zaczęła uciekać. Królem parkietu był jednak ten pierwszy - na koniec połówki trafił wielką "trójkę", a łącznie na przełomie połówek zdobył aż 20 punktów z rzędu dla Arki.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Legia straciła swój największy atut. "Nie udało się zamieść problemów pod dywan"

Ekipa Przemysława Frasunkiewicza prowadziła nawet 59:46, ale Anwil wrócił do meczu dzięki serii 13:0. Znakomita gra Florence'a nieco uśpiła jego kolegów - Amerykanin punktował sam przez 10 minut meczu! Ponownie kapitalną zmianę dał Broussard i po trzech kwartach włocławianie byli na prowadzeniu.

Lider Anwilu w 35 minucie wyprowadził swój zespół na prowadzenie 84:74. Tym razem to rywale szybko zniwelowali straty zdobywając dziewięć punktów z rzędu. W końcówce najpierw rzut wolny spudłował Kamil Łączyński, potem Broussard, ale Florence ostatnią akcję gdynian rozegrał co najmniej dziwnie.

Zobacz także. EBL. Świetny transfer Anwilu. Aaron Broussard: Warto było tutaj przyjść

Obok Broussarda dwóch bohaterów Anwilu trzeba szukać w osobach Ignerskiego i Lichodieja. Doświadczony Polak fatalnie zaczął mecz, ale w drugiej połowie wykorzystał wszystko co miał. Rosjanin (16 punktów) z kolei trafił dwie arcyważne "trójki" w momencie "ucieczki" w czwartej kwarcie.

Piąte decydujące spotkanie rozegrane zostanie w niedzielę - gospodarze będzie Arka Gdynia. Początek meczu zaplanowano na godzinę 20:00. W finale Energa Basket Ligi czeka już Polski Cukier Toruń.

Anwil Włocławek - Arka Gdynia 90:85 (26:25, 16:27, 25:14, 23:19)

Anwil: Aaron Broussard 25, Walerij Lichodiej 16, Michał Ignerski 10, Ivan Almeida 8, Chase Simon 8, Szymon Szewczyk 7, Kamil Łączyński 7, Jarosław Zyskowski 6, Michał Michalak 3.

Arka: James Florence 38, Josh Bostic 18, Jakub Garbacz 7, Adam Łapeta 6, Krzysztof Szubarga 5, Marcus Ginyard 5, Dariusz Wyka 2, Bartłomiej Wołoszyn 2, Marcel Ponitka 2, Deividas Dulkys 0.

stan rywalizacji: 2:2

Źródło artykułu: