[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Na gali podsumowującej sezon otrzymał pan nagrodę: "największy postęp". Na scenie odważnie pan zapowiedział, że za rok też chce pan wygrać tę kategorię. Jest nad czym pracować?[/b]
Jakub Schenk, były koszykarz Kinga Szczecin: Oczywiście taka nagroda jest sporym wyróżnieniem, ale nie ma co popadać w hurraoptymizm. Nie chcę być nieskromny, ale mocno pracowałem w minione wakacje nad poprawą gry i swoich mankamentów. Nie lubię leżeć do góry brzuchem i nic nie robić. To nie mój styl. Cały czas chcę coś udoskonalać i wznosić się na kolejny poziom koszykarskiego rzemiosła.
Zobacz także: EBL. Ivan Almeida: Jestem gotowy do rozmów o przyszłości
Które elementy poprawił pan w ostatnich miesiącach?
Uspokoiłem się. Było dużo mniej nieprzemyślanych decyzji w trakcie meczów. Gdy oglądałem później spotkania, to dostrzegłem więcej spokoju i rozwagi w moich poczynaniach. Do góry poszły też moje procenty rzutowe. Oddawałem rzuty wtedy, gdy trzeba było to robić, a nie pod wpływem chaotycznych decyzji. Wzrosła moja pewność siebie, co akurat wzięło się z tego, że otrzymałem w zespole dużą rolę.
Fakty są takie, że przez cały sezon był pan jedynym rozgrywającym Kinga Szczecin.
To prawda. Nie było tak naprawdę nikogo na mojej pozycji. Z tego powodu nie opadłem jednak na laurach, ale ciężko pracowałem. Wykorzystałem tę szansę. Gdy usłyszałem, że będę jedynym rozgrywającym na play-off, to dostałem takiego turbodoładowania.
ZOBACZ WIDEO: Kubeł zimnej wody wylany na Roberta Kubicę. Mówi o "mniejszej przyjemności"
Wielu pisało, że Schenk w serii z Polskim Cukrem wyglądał jak profesor. To pokazują też liczby: 39 punktów i 19 asyst w trzech spotkaniach.
Wydaje mi się, że w tych właśnie meczach wskoczyłem półkę wyżej. Występ w play-off był naprawdę dobry, żałowałem, że tak krótko trwała ta seria. Była walka, zaangażowanie i determinacja, ale dla mnie tak szybkie odpadnięcie było dużą porażką. Nie ukrywam, że przegrana 0:3 w ćwierćfinale to nie jest szczyt moich marzeń.
Co dalej z Jakubem Schenkiem?
Już zabrałem się do pracy. Skupiam się na wzmacnianiu ciała, poprawieniu kwestii fizycznych i koszykarskich. W Tarnowie i w Radomiu mam ludzi, którzy są mi bardzo pomocni. Udostępniają swoje obiekty, poświęcają mi sporo czasu na treningach, za co im serdecznie dziękuję.
Gdzie będzie pan grał w kolejnym sezonie? Dużo ofert pan otrzymał?
Mój agent pracuje. Ofert jak na razie nie ma. Są kluby, które wyraziły wstępne zainteresowanie i chęć rozmów na temat wspólnej przyszłości.
Są prowadzone rozmowy z Kingiem Szczecin?
Mój agent jest w stałym kontakcie z trenerem Budzinauskasem, który w 100 procentach odpowiada za budowę szczecińskiego zespołu. Po sezonie prowadziliśmy rozmowy. Momentami były one dość długie i ciężkie. Mogę powiedzieć, że daliśmy sobie czas na przemyślenia.
Czego pan oczekuje?
Myślę, że każdy ma podobne oczekiwania, czyli walka o tytuły i medale. Mam nadzieję, że otrzymam taką możliwość. Usłyszałem, że King Szczecin ma plan stworzenia bardzo mocnej drużyny, która powalczy o medale. Transfery Melvina i McCauley'a o tym najlepiej świadczą.
Ktoś z TOP4 się odezwał?
Tak.
Zobacz także: Złota nie ma, ale jest mnóstwo pieniędzy. Polski Cukier sporo zarobił na grze w finale EBL