Gliwiczanie przez większość meczu byli w grze o triumf, ale w decydującej części na boisku ton rywalizacji dyktowali ostrowianie - BM Slam Stal wygrała ostatecznie 85:64.
- Nie tak chcieliśmy wrócić do domu po serii pięciu meczów wyjazdowych - komentuje Paweł Turkiewicz. - Zawodnicy włożyli dużo serca, do czwartej kwarty byliśmy w grze.
Kluczową część GTK przegrało aż 8:25. - Nie wiem co się stało. Czy to zmęczenie, czy presja? Jeżeli niektórzy sobie z nią nie radzą, to jest problem - dodaje trener.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Anna Kiełbasińska: Wykoleiłam się na ostatniej prostej
Zobacz także. EBL. Kolejne zmiany w PGE Spójni. Adris De Leon wraca do Polski
Praktycznie jedynym zawodnikiem, który zagrał na swoim, a może i wyższym poziomie, był Joe Furstinger - amerykański środkowy zapisał w swoich statystykach 23 punkty i 14 zbiórek. Był to jego najlepszy występ w tym sezonie.
O ile zatem pod koszem było dobrze, to na obwodzie był dramat. - Mieliśmy słabą skuteczność zwłaszcza w rzutach z dystansu. Brandon Tabb miał 0/7, a Milivoje Mijović i Łukasz Diduszko 0/3 - dodaje Turkiewicz. Łącznie GTK z dystansu miało 2/17.
Ostrowianie z kolei w kluczowych minutach w ataku się praktycznie nie mylili. - W ważnych momentach brali na siebie rzuty, które trafiali. My na słabej skuteczności tego nie mieliśmy, nie trafialiśmy nawet rzutów wolnych. To wszystko miało wpływ na to, że w czwartej kwarcie mecz nam uciekł - kontynuuje szkoleniowiec GTK.
- Nie ma żadnego znaczenia, że końcowy wynik nie odzwierciedla przebiegu meczu. Porażka to jest porażka - dodaje. GTK we własnej hali legitymuje się bilansem 0:4. Gorsze są Enea Astoria Bydgoszcz (0:5) i Polpharma Starogard Gdański (0:6).
Kolejna szansa na przełamanie będzie 10 grudnia. Wtedy do Gliwic zawita Legia Warszawa. - Mamy do tego meczu trochę dłuższy czas na odpoczynek i szukanie lepszych rozwiązań, żeby zacząć grać lepiej - komentuje Turkiewicz. - Wszyscy muszą zrozumieć, że musimy wskoczyć na wyższy poziom i dawać lepszą jakość.
Wcześniej, bo w środę 4 grudnia, na gliwiczan czeka jeszcze mecz w Alpe Adria Cup przeciwko drużynie BK IMMOunited Dukes.
Zobacz także. EBL. Tomasz Śnieg uratował zwycięstwo. "Pokazał, że jest liderem"