Nie milkną echa wypadku, w którym w styczniu 2020 roku zginął Kobe Bryant. Jak donosi www.tmz.com, przedstawiciele firmy wynajmującej helikopter odpowiedzieli na pozew, jaki Vanessa Bryant złożyła w lutym (więcej informacji TUTAJ >>). Wdowa po koszykarzu winiła firmę Island Express za śmierć bliskich.
W odpowiedzi bliscy pilota helikoptera (nazywał się Ara George Zobayan) stwierdzili, że to pasażerowie pechowego lotu są winni spowodowania wypadku. "Wszelkie szkody i obrażenia zostały spowodowane bezpośrednio przez zaniedbania tych, którzy zginęli w katastrofie. Byli świadomi ryzyka lotu w kiepskich warunkach" - takie słowa z pozwu cytuje amerykański portal.
Zdaniem tmz.com, nie jest jasne, skąd wzięły się te oskarżenia, bowiem tamtego dnia loty zostały wstrzymane z powodu mgły. Pilot musiał krążyć w kiepskich warunkach, aż lecąc ponad 300 km na godzinę w jedno ze wzgórz. "Nie wiadomo, o jakie zaniedbanie chodzi. Prawdopodobnie wszyscy pasażerowie siedzieli na swoich miejscach. Podejmowanie ryzyka? Trudno ocenić, jakie ryzyko mieli podejmować, skoro to pilot kieruje helikopterem" - napisali dziennikarze tmz.com.
Do tragicznego wypadku doszło 26 stycznia koło Los Angeles. Helikopter uległ katastrofie i spadł na ziemię. 41-letni Bryant zginął razem z innymi osobami, które znajdowały się na pokładzie. Wśród nich była jego 13-letnia córka Gianna.
CZYTAJ TAKŻE NBA. Czy mistrzowscy Lakers pokonaliby słynnych Bulls? "Oczywiście. Z łatwością"
CZYTAJ TAKŻE Kobe Bryant powiedział w "The Last Dance", że bez Michaela Jordana nie zdobyłby pięciu mistrzostw NBA
ZOBACZ WIDEO Michał Pol wspomina spotkania z Kobem Bryantem. "Szanował Polaków, uwielbiał AC Milan"