Od lutego ubiegłego roku Gabriela Grzywińska gra w Zenicie Sankt Petersburg. Została wtedy pierwszą polską piłkarką w rosyjskiej lidze. Wtedy wydawał się to trafiony ruch. Sytuacja skomplikowała się na początku tego roku, kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę i wskutek sankcji została odizolowana przez zachodnie państwa. W związku z tym Rosję opuściło wielu sportowców, w tym Polacy: Grzegorz Krychowiak, Sebastian Szymański czy Malwina Smarzek.
Jednak Grzywińska pozostała w kraju okupanta. Nadal gra dla Zenita i promuje jego mecze w Rosji. Reprezentantka Polski wylądowała nawet na plakacie zapraszającym na ostatni mecz z Rostowem.
To druga po Macieju Rybusie zawodniczka z Polski, która nadal występuje w Rosji. O ile piłkarz zaraz po wybuchu wojny musiał pogodzić się z końcem dalszych występów w reprezentacji, o tyle piłkarka jeszcze w kwietniu dostała powołanie do kadry.
ZOBACZ WIDEO: Kto jest wygranym zgrupowania? "On w końcu czuł się mocny"
- Trzeba mieć na uwadze, że w piłce kobiecej pewne rzeczy wyglądają nieco inaczej niż w męskiej. Rozwiązanie kontraktu jest trudniejsze - tłumaczyła w czerwcu dla "TVP Sport" selekcjonerka Nina Patalon.
Okazuje się, że to było jej ostatnie powołanie, dopóki nie wyjedzie z kraju Putina. Zapytaliśmy przedstawicielkę reprezentacji kobiet w piłce nożnej o kolejne występy Grzywińskiej, która nie została zaproszona przez selekcjonerkę na październikowe mecze z Marokiem i Argentyną.
- Nasze stanowisko jest takie, jak w przypadku Macieja Rybusa. Nie będzie powołania, dopóki gra w Rosji - przekazuje nam Paula Duda, rzeczniczka kadry.
Kolejne zgrupowanie kadry kobiet zaplanowano na listopad. Wtedy Polki rozegrają mecz towarzyski w kraju.
Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
Świetne wieści dla Lewandowskiego po losowaniu grup
Mocny apel trenera Szachtara po ostrzale Rosjan. "Nie da się nas zniszczyć"