Z Kataru Mateusz Skwierawski
Wiele negatywnych opinii na temat selekcjonera pojawiło się po ostatnich słowach Czesława Michniewicza. Po środowym treningu szkoleniowiec wyszedł do grupy dziennikarzy i w dość luźnej atmosferze odpierał kolejne zarzuty dotyczące gry drużyny w meczu z Meksykiem (0:0). Mówił między innymi, dlaczego polska kadra gra defensywnie.
- Przyszedłem do dziennikarzy, bo stali na słońcu i nie mieli innych aktywności medialnych. Zapytałem w żartach, jak wytrzymują bez alkoholu. Odpowiedzieli, że jest ciężko, i odparłem, że niestety nie zamienię wody w wino - bronił się w czwartek Michniewicz. - Wszystko jest nagrane, każdy może sobie otworzyć rozmowę - zarzekał się selekcjoner.
- Jeśli pytacie mnie, czy można wystawić taki a nie inny skład, to oczywiście można. Dlatego zawsze pytam: Ok, ale ten zawodnik kosztem którego? Bo w dwunastu nie możemy przecież grać. O to mi chodziło - komentuje Michniewicz.
ZOBACZ WIDEO: Były kadrowicz zdradza kulisy. Tak wygląda dzień po meczu na wielkim turnieju
- Gdzie tu jest arogancja, złe intencje? - pytał. - Nie musiałem z nikim rozmawiać. Chciałem, żebyście wiedzieli, co się w reprezentacji dzieje. Jeden z asystentów pokazał mi fragment artykułu i uprzedził, o co mogą być pytania. Jeżeli zrobiła się afera, to o mnie to źle nie świadczy, tylko o osobie, która takie bzdury pisze - odpowiada selekcjoner.
Trener odbija piłeczkę
Michniewicz wolał unikać konkretnych odpowiedzi przed kolejnym meczem mundialu. - Nie będę mówił o taktyce, czy gramy trójką, piątką czy ósemką z tyłu, bo jest to źle odbierane - twierdzi. - Ja wiem, jak zagramy, jakich zmian dokonamy, ale to nie czas, by mówić o tym głośno - uciął Michniewicz.
Selekcjoner odbijał także pytania o styl gry z Meksykiem. Trener zaśmiał się, gdy jeden z dziennikarzy wymieniał trenerowi konkretne liczby: zero kluczowych podań prowadzących do sytuacji bramkowej, jedno podanie w pole karne, i najczęstszy wariant stosowany w ofensywie - czyli podanie Wojciecha Szczęsnego do Roberta Lewandowskiego.
Polacy zmienili zdanie o rywalu. "Zaskoczyli nas"--->>>
- Zacznijmy od tego, że mieliśmy jeszcze rzut karny - mówi trener. - Nie chcę się wypowiadać na ten temat, bo dla was ta statystyka znaczy jedno, a dla mnie zupełnie coś innego. Pamiętam świetne dośrodkowanie Sebastiana Szymańskiego czy zagranie do Jakuba Kamińskiego. To konkretne sytuacje - odpierał szkoleniowiec.
Nie było tak źle?
- Ktoś powiedział, że graliśmy źle i tak zostało. Obejrzałem jeszcze raz ten mecz i często wygrywaliśmy długie piłki - twierdzi Michniewicz.
- Na drugi mecz z Arabią taktyka będzie inna - stwierdził selekcjoner. - To drużyna dobrze zorganizowana w odbiorze, agresywnie grająca. Spodziewałem się takiej Arabii - twierdzi Michniewicz.
Trener broni swojego pomysłu na reprezentację. - Z Meksykiem zabrakło nam wykorzystania "złotych" momentów. Odebraliśmy piłkę na własnej połowie, Robert się przy niej utrzymywał, ale tylko on. Brakowało mu wsparcia. Musimy poprawić jakość podania i przyjęcia - komentuje.
"Tam pana nie wpuszczą"
Jeden z dziennikarzy porównał Arabię Saudyjską do ogórków. Trener zareagował nerwowo. - Po tym określeniu na pewno nie wpuszczą pana do tego kraju - wypalił, choć pytanie nie było skierowane do trenera i dotyczyło postrzegania naszych rywali przez postronnych fanów i to przed rozpoczęciem turnieju.
Nasz kadra rozegra mecz z Arabia Saudyjska w najbliższą sobotę 26 listopada o godz. 14.00.
CZYTAJ TAKŻE:
FIFA prowadzi postępowanie po meczu Polski
Rosjanie wskazali, komu kibicują na mundialu. "Bratni naród"