Jagiellonia Białystok zrobiła to, co do niej należało. Zagrała kolejne dobre spotkanie i pokonała FK Paneveżys 3:1. Tym samym zespół Adriana Siemieńca zapewnił sobie już awans do fazy ligowej Ligi Konferencji Europy, natomiast marzeniem w dalszym ciągu pozostaje Liga Mistrzów.
- Cieszymy się ze zwycięstwa, choć niepotrzebna była ta stracona bramka. Mamy tylko chwilę, żeby pocieszyć się z tego zwycięstwa, bo zaraz gramy kolejny mecz w Ekstraklasie - mówił Jarosław Kubicki przed kamerami Polsatu Sport.
Przed tygodniem mistrzowie Polski ograli mistrzów Litwy 4:0, a hat-tricka ustrzelił Jesus Imaz. Tym razem Jagiellonia była nieco bardziej wyrozumiała dla swojego przeciwnika, który miał nieco więcej z gry.
- Mogło się tak wydawać, bo gdy przeciwnik rozgrywał piłkę na własnej połowie, to do gry schodziło pięciu zawodników. Mieli za to problemy wyżej, bo zostawał im napastnik i może jedna "dziesiątka", nie mieli gdzie dostarczyć tej piłki - zaznaczył Kubicki.
On sam kilka dni wcześniej strzelił dwa piękne gole w meczu z Radomiakiem Radom. W środę nie powiększył dorobku, choć jedna okazja była i to całkiem niezła. - Wtedy się udało, dzisiaj też miałem sytuację. Szkoda, że jej nie wykorzystałem, wybrałem zły róg. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach też będę dochodził do sytuacji i będę je wykorzystywał - przyznał Kubicki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Niesamowite trafienie. Takie bramki zdarzają się naprawdę bardzo rzadko
CZYTAJ TAKŻE:
Krajobraz po burzy. Robert Lewandowski się ugiął
Jagiellonia przełoży mecz w Ekstraklasie. Prezes potwierdził