Piech trafił do GKS-u przed rundą wiosenną na zasadzie wypożyczenia z Legii Warszawa, w której stracił całą jesień. W I części sezonu 30-latek zagrał tylko w czterech ligowych meczach, a po raz ostatni w sierpniu. Później występował jedynie w III-ligowych rezerwach mistrzów Polski.
[ad=rectangle]
Mimo to po przenosinach do Bełchatowa z marszu wszedł do wyjściowej "11". W pierwszym składzie widział go Kamil Kiereś i jego status nie uległ zmianie po przyjściu do klubu Marka Zuba. Piech otrzymał przy Sportowej 3 drugie życie i go nie zmarnował. W 10 dotychczasowych występach zdobył dla GKS-u sześć goli, podczas gdy wiosenny dorobek całego zespołu to dziewięć trafień. Dzięki temu jest najlepszym strzelcem bełchatowian w bieżącej kampanii - drugi na liście najskuteczniejszych jest z pięcioma bramkami Bartosz Ślusarski.
W 31. kolejce gol Piecha uratował GKS-owi remis w starciu z Cracovią (1:1) i przerwał serię siedmiu kolejnych wyjazdowych porażek beniaminka.
- Bez dwóch zdań kluczowy był powrót Arka Piecha. Arek potwierdził, że jest bardzo ważnym zawodnikiem i nie chodzi jedynie o to, że strzela bramki. Jego agresja pomaga i daje impuls innym - mówił po spotkaniu trener Zub.
- Po to jestem na boisku, żeby strzelać bramki i pomagać drużynie, jak najlepiej potrafię. Cieszę się, że ta bramka dała nam cenny punkt i uratowała nas przed porażką, ale cały zespół pracował na ten remis. Wcześniej tracąc bramkę, nie potrafiliśmy się podnieść. Mam nadzieję, że ten niefart się skończył i utrzymamy się w ekstraklasie - komentuje sam Piech i dodaje: - Mentalnie jesteśmy poukładani, ale boisko czasem weryfikuje plany. Jedna, druga stracona bramka czasem może odebrać wiarę, ale wiary w utrzymanie nie stracimy.
30-letni napastnik GKS-u jest o krok od wyrównania osobistego rekordu. Sześć bramek w rundzie wiosennej to jego drugi najlepszy dorobek w drugiej części sezonu. Skuteczniejszy wiosną był tylko w sezonie 2011/2012, gdy jako gracz Ruchu Chorzów zdobył siedem goli w 12 występach.