Oba zespoły grają w obecnym sezonie poniżej oczekiwań. "Kolejorz" na cztery ostatnie ligowe potyczki wygrał zaledwie jedną (tydzień temu na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 3:1), a "Biała Gwiazda" ma jeszcze gorszą statystykę, bo triumfowała raz w pięciu spotkaniach, dodatkowo odpadła z Totolotek Pucharu Polski, ulegając II-ligowym Błękitnym Stargard 1:2.
Jeśli podopieczni Macieja Stolarczyka polegną także w Poznaniu, przy niekorzystnych wynikach innych spotkań mogą się znaleźć nawet w strefie spadkowej.
Dariusz Żuraw liczy na odwrócenie złej karty
Przy Bułgarskiej koncentrują się przede wszystkim na swoich problemach. Lech jest w środku tabeli, mimo to Dariusz Żuraw podkreśla, że na obecnym etapie rozgrywek nic jeszcze nie jest stracone.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Radosław Majecki z powołaniem do reprezentacji. "Jego kariera jest budowana na przykładzie Fabiańskiego"
- Wystarczyłoby wygrać dwa lub trzy spotkania z rzędu i znów bylibyśmy w czołówce. Najpierw jednak trzeba to zrobić, a u młodych zawodników, których mamy w składzie dość sporo, forma bywa chwiejna. Dlatego wyniki nie są do końca takie, jakbyśmy sobie życzyli. Wierzę jednak w tę drużynę, także dlatego, że ci, którzy dołączyli do nas latem, po momencie zadyszki wracają do wysokiej dyspozycji - stwierdził trener poznaniaków.
->PKO Ekstraklasa. Lech Poznań - Wisła Kraków. Dramatyczna sytuacja kadrowa Białej Gwiazdy
Sezon 2019/2020 ma dla "Kolejorza" charakter przejściowy. Żuraw zaznaczył zresztą, że choć pozycja w tabeli ma duże znaczenie, to niekoniecznie będzie decydująca dla oceny jego drużyny. - Na spotkaniu z kibicami przekonaliśmy się, że obecnie nie wymagają od nas mistrzostwa czy nie wiadomo jakiej gry. Nie liczą na europejskie puchary, chcą natomiast walki i tego, żeby piłkarze gryźli trawę. Oczywiście za tym powinny pójść wyniki, ale są takie etapy, że raz forma jest lepsza, a innym razem gorsza. Tabela będzie się jeszcze zmieniać. Mamy przed sobą dużo meczów. Dlatego teraz nie powinno się mówić, że już jest źle. I tak wszystko rozstrzygnie się dopiero w fazie finałowej.
Lech wykorzysta kłopoty Wisły?
Krakowianie przyjadą do stolicy Wielkopolski niesamowicie osłabieni. Z różnych względów zabraknie u nich aż dziewięciu zawodników, a prawdziwe spustoszenie nastąpiło w defensywie. Tam trenerowi Maciejowi Stolarczykowi wypadli dwaj podstawowi boczni obrońcy - David Niepsuj i Maciej Sadlok - a także podstawowy stoper Lukas Klemenz.
- Nie wiemy w jakim składzie i w jakiej dyspozycji przyjedzie do nas Wisła. Dotąd miała mecze lepsze i gorsze. W Płocku np. przegrała, ale głównie przez gorszą postawę w drugiej połowie, bo w pierwszej dominowała. W derbach Krakowa w ogóle działo się niewiele. Mimo różnych problemów, wiślacy grają atrakcyjną piłkę i dlatego spodziewam się ciekawego widowiska. To będzie starcie dwóch zespołów preferujących ofensywny styl - stwierdził Żuraw.
W ubiegłym sezonie w starciach "Kolejorza" z "Białą Gwiazdą" emocji nie brakowało. W Poznaniu gospodarze prowadzili już 2:0, mimo to ostatecznie przegrali 2:5. Odegrali się za to przy Reymonta, zwyciężając 1:0.
Mecz Lech Poznań - Wisła Kraków rozpocznie się w sobotę o godz. 17.30.