Zespół Dariusza Żurawia zebrał 20 pkt. w 15 spotkaniach (5 zwycięstw, 5 remisów i 5 porażek) i w żadnym momencie trwających rozgrywek nie osiągnął jakiejkolwiek stabilizacji. Krytykę budzi też słaba dyspozycja pozyskanych latem zawodników, zwłaszcza Karlo Muhara, Mickeya van der Harta, czy Djordje Crnomarkovicia.
- Nie mamy może drużyny na ścisłą czołówkę, ale gdy analizowaliśmy tę rundę, to okazało się, że dużo bramek traciliśmy z własnych błędów. Nie dlatego, że rywal nas czymś zaskoczył, albo zagrał znakomicie, lecz przez nasze pomyłki. To skutkowało gorszymi wynikami - przyznał trener Żuraw.
15 kolejek nowych rozgrywek zweryfikowało potencjał poznaniaków, ale część obserwatorów zwraca też uwagę na niedostatki taktyczne. "Kolejorz" fatalnie gra u siebie. W siedmiu spotkaniach w stolicy Wielkopolski wywalczył zaledwie dwa zwycięstwa i pod względem wykorzystywania atutu własnego boiska jest dopiero 13. w PKO Ekstraklasie.
ZOBACZ WIDEO: Peter Schmeichel i jego "Brudna robota". "Powiedziałem im, że tego nie zrobię"
->Fortuna I liga: Stomil - Warta. Poznaniacy mistrzem półmetka po emocjonującym meczu
W tych domowych potyczkach kilka razy zdarzyły się lechitom występy, w których byli całkowicie bezradni. To przede wszystkim mecze z Cracovią (1:2) i KGHM Zagłębiem Lubin (1:2). Rywale zwyciężali wtedy różnicą jednego gola, lecz te rezultaty nie oddawały skali ich dominacji. Również to budzi w Poznaniu wielką frustrację kibiców, bo tak słabo radzącego sobie u siebie zespołu nie widzieli od dawna.
Niektóre słowa Żurawia mogą dziwić. - Nie widzę kłopotu w samej grze, ale wyłącznie w skuteczności. Atakowaliśmy przez cały czas, brakowało nam tylko wykończenia - mówił po ostatnim remisie z Koroną Kielce (0:0). Ta opinia jest prawdziwa, ale wyłącznie w odniesieniu do pierwszej połowy. Po przerwie gospodarze grali fatalnie i w ogóle nie stwarzali zagrożenia pod bramką przeciwnika, zaś remis z ekipą, która przed przyjazdem do stolicy Wielkopolski zamykała stawkę to katastrofa.
->Bundesliga: Robert Lewandowski - od snajpera do piłkarza kompletnego
Żuraw często podkreśla, że skala letniej przebudowy była ogromna i zgranie nowej drużyny wymaga czasu. - Na razie borykamy się z brakiem stabilizacji, bo tak duża wymiana zawodników nie przyniesie szybkich efektów. Dotąd bywało tak, że gdy graliśmy lepiej w ofensywie, to popełnialiśmy błędy w tyłach, natomiast gdy dobrze radziliśmy sobie w obronie, mieliśmy problem ze strzelaniem bramek.
Kłopot Żurawia jest taki, że te tłumaczenia nie uspokoją poznańskich trybun. Gdyby w niedzielę nie odbyła się akcja "Kibicuj z klasą", to zamiast 22 tys. osób, na stadionie pojawiłoby się poniżej 10 tys. Dziś próżno szukać wiary w nowego Lecha, jego kibice raczej przywykli do tego, że ich drużyna będzie grać w środku stawki i mają coraz mniejszą ochotę ją oglądać.