W Gdańsku Torus Wybrzeże przegrało z Zagłębiem Lubin. Po 60 minutach było 24:24, w karnych lubinianie zwyciężyli 24:24. W trakcie meczu, Marcin Schodowski obronił 18 rzutów - w tym czasie gdańszczanie obronili 7 prób lubinian. - Gratulacje należą się całej drużynie, bo wykonaliśmy w Gdańsku bardzo dobrą pracę i trzeba pochwalić naszą defensywę, która bardzo dobrze funkcjonowała - powiedział bramkarz Miedziowych.
- Oczywiście bywały momenty, w których łapaliśmy głupie kary dwóch minut i Wybrzeże mogło nawiązać z nami kontakt. Zabrakło szerszej ławki, bo przyjechaliśmy bez kilku ważnych zawodników. W drugiej połowie dobrze też bronił Miłosz Wałach i z tego pojawił się problem - dodał Schodowski.
Lubinianie prowadzili w ostatniej minucie, jednak ostatecznie bramkę na wagę punktu zdobył Piotr Papaj. - W końcówce nie mieliśmy chłodnej głowy, na 10 sekund przed końcem mogliśmy nie oddawać rzutu, tylko dłużej pograć piłką, bo czas działał na naszą korzyść. Cieszę się z przełamania klątwy karnych i po sześciu porażkach udało się wygrać - podkreślił Marcin Schodowski.
Zagłębie w końcu pokonało rywala po karnych. - Staramy się cały czas analizować spotkania, w których dominowaliśmy przez 50 minut, a w kluczowych momentach popełniamy błędy. Niestety nie uczymy się na naszych błędach i czeka nas dużo pracy, by wykrzesać więcej cwaniactwa boiskowego, by rozstrzygać mecze na naszą korzyść. Punkty uciekają, a liga jest strasznie wyrównana - przyznał bramkarz.
Czytaj także:
Show Schodowskiego w Gdańsku
Nietypowe wejście w mecz w Kaliszu
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zaręczyny w przerwie meczu? To się nigdy nie znudzi