Wylicza, które kraje najmocniej walczą o zakaz dla Rosjan. "Nadal jesteśmy za mali"

- Całkowity bojkot igrzysk przez naszych sportowców ma sens tylko, gdy wspólnie z nami taką samą decyzję podejmie wiele europejskich krajów - uważa prezes PZP Otylia Jędrzejczak. Wybitna pływaczka wyjaśnia swoje stanowisko w sprawie startów Rosjan.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Otylia Jędrzejczak Materiały prasowe / Biuro Prasowe Fundacji Otylii Jędrzejczak / Na zdjęciu: Otylia Jędrzejczak
Sprawa dopuszczenia Rosjan i Białorusinów do igrzysk wzbudza wielkie emocje po ostatnich wskazówkach MKOl, który decyzję o traktowaniu państw zaangażowanych w atak na Ukrainę pozostawił federacjom sportowym.

Przedstawiciele tenisa i szermierki już dopuścili Rosjan, a władze lekkiej atletyki czy koszykówki zakazały im startów w kluczowych zawodach. W pływaniu sytuacja wciąż nie jest jasna, bo choć europejska federacja wykluczyła Rosjan i Białorusinów, to światowa federacja wciąż się waha.

Swoje stanowisko w tej sprawie wyjaśniła nam Otylia Jędrzejczak. Niedawno o prezes PZP zrobiło się głośno po tym, jak w temacie startów Rosjan i Białorusinów wypowiedziała się dla Polsat News w programie "Gość Wydarzeń". - Uważam, że ci sportowcy, którzy nie popierają (wojny - przyp. red.), powinni mieć możliwość startu pod flagą neutralną lub była taka propozycja pod reprezentacją uchodźców, bo taka reprezentacja już miała miejsce w 2021 roku w Tokio - podkreśliła Jędrzejczak.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: podnosiła sztangę i nagle upadła. Przerażające wideo

Dla WP SportoweFakty prezes PZP jest bardziej stanowcza. - Moje stanowisko w tej sprawie jest jasne i wygłosiłam je już na spotkaniach europejskiej i światowej federacji pływackiej. Jestem za utrzymaniem pełnego zakazu startów Rosjan i Białorusinów w jakiejkolwiek rywalizacji sportowej do igrzysk w Paryżu. Przecież w Ukrainie wciąż giną ludzie - przyznaje Otylia Jędrzejczak.

- Ja i Europejska Federacja Pływacka jesteśmy przeciwni udziałowi Rosjan i Białorusinów w zawodach pływackich. Koniec, kropka. Problem jednak polega na tym, że ostateczna decyzja dotycząca startów na igrzyskach olimpijskich nie należy do Europy a do MKOl. Bez tej wiedzy, nie da się omówić sytuacji w światowym sporcie - dodaje.

Historycznie rzecz ujmując, rok temu MKOL rekomendował, aby sportowcy z Rosji i Białorusi nie brali udziału w zawodach międzynarodowych. Ale o igrzyskach nie było wtedy mowy.

- Szkoda, bo nie musielibyśmy dzisiaj dyskutować na ten temat. Jedna jasna międzynarodowa decyzja na "nie", zamykałaby temat. Dzisiaj MKOl zrzuca decyzję na federacje sportowe. Jest to sytuacja wielowymiarowa. Niestety nikt w pojedynkę, a tym bardziej ja, nie ma takiej siły sprawczej, aby powiedzieć: Stop! To sprawiłoby, że sportowcy z Rosji i Białorusi dostaliby zakaz uczestniczenia w zawodach sportowych. Bardzo bym chciała, aby taka sytuacja była możliwa, ale niestety nie jest i myślę, że wielu Polaków rozumie o czym mówię. Nawet jak połączymy Polskę, Łotwę i Ukrainę, to nadal jesteśmy za mali, by powiedzieć usłyszane i wysłuchane "nie" - komentuje Polka, które reprezentuje nasz kraj w europejskiej i światowej federacji pływackiej, a także aktywnie działa w ramach PKOl.

Niestety w tej drugiej organizacji zrozumienie dla problemu wojny w Ukrainie jest mniejsze, bo większość najważniejszych działaczy stanowią przedstawiciele krajów odległych od Europy.

Jędrzejczak zaznacza, że według jej koncepcji, od zakazu startu dla wszystkich Rosjan i Białorusinów miałby istnieć tylko jeden wyjątek dotyczący jawnej deklaracji zawodników - zgodnej z deklaracją popierającą Trybunał Sprawiedliwości. Sportowcy, którzy się na to zdecydują mieliby startować w drużynie uchodźców, która została utworzona już podczas igrzysk w Tokio w 2021 roku.

- Była białoruska pływaczka Aleksandra Herasimienia została skazana na 12 lat więzienia za sprzeciw wobec reżimu Alaksandra Łukaszenki. Takie reperkusje spotykają sportowców, którzy nie chcą rywalizować pod flagami Białorusi czy Rosji. Dla nich powinien być zrobiony jedyny wyjątek - mówi Jędrzejczak

Władze World Aquatics powołały komisję odpowiedzialną za przygotowanie planu wdrożenia rekomendacji MKOl. Dyskusja co do startów przedstawicieli dwóch krajów zaangażowanych w wojnę w Ukrainie wciąż jednak nie zapadła. Warto dodać, że przeciwko startowi Rosjan opowiedziały się już władze federacji lekkoatletycznej i koszykarskiej.

Pytanie, jak zachowają się Polacy, gdy protesty nie przyniosą skutku, a Rosjanie i Białorusini, zgodnie z rekomendacjami MKOl, będą mogli występować w Paryżu pod neutralną flagą.

- Rosjanie startowali pod neutralną flagą podczas dwóch ostatnich igrzyskach, a ta kara zupełnie się nie sprawdziła. Całkowity bojkot igrzysk przez naszych sportowców ma jednak sens tylko wtedy, gdy wspólnie z nami taką samą decyzję podejmą przedstawiciele wielu europejskich reprezentacji. Radykalne działania można podejmować tylko przy ścisłej współpracy z najważniejszymi reprezentacjami. Jeśli choćby połowa europejskich krajów ogłosiłaby bojkot, to takie działanie miałoby odpowiednią siłę - dodaje.

Działaczka odniosła się także do niedawnej propozycji Władysława Kozakiewicza, który na łamach WP SportoweFakty sugerował, by decydujący głos w sprawie ewentualnego bojkotu igrzysk mieli sami zawodnicy. To oni w głosowaniu mieliby zdecydować, czy chcą rywalizować z Rosjanami i Białorusinami.

- Podoba mi się ten pomysł. Przy PKOL funkcjonuje komisja zawodnicza, która mogłaby przeprowadzić takie głosowanie, a wyniki przedstawić zarządowi. Inna sprawa, że w takim przypadku konieczne byłyby rozwiązania, które pomogą takim zawodnikom zrealizować jednak swoje marzenia sportowe, dla których poświęcają 90 procent całego swojego życia - dodaje Jędrzejczak.

Mateusz Puka, dziennikarz WP Sportowefakty

Czytaj więcej:
Były bokser: Byłem największym łajdakiem, jakiego znałem
Pozostały po nim tylko popiół i długi

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×