Niedzielne starcie Asseco Resovii z Treflem Gdańsk było ostatnim spotkaniem w fazie zasadniczej rozgrywanym przed rzeszowską publicznością. Niesieni głośnym dopingiem gospodarze rozpoczęli je bardzo odważnie, ryzykowali na zagrywce i na skrzydłach. Po mocnym uderzeniu Macieja Muzaja na kontrze prowadzili już 7:3.
Z kolei gdańszczanie od początku borykali się z problemami w przyjęciu i często nadziewali się na szczelny blok rzeszowian. Po jednej z "czap" na Mikołaju Sawickim przegrywali już 13:18, a w ostatecznym rozrachunku, w pierwszej partii, zostali zastopowani na siatce aż 6 razy.
Gospodarze kontrolę nad przebiegiem premierowej odsłony stracili dopiero w końcówce po dobrych serwisach Lukasa Kampy (22:22). Podopieczni Igora Juricicia wyeliminowali proste błędy i po ataku Bartłomieja Bołądzia wygrali do 25.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 42-letnia gwiazda myśli o powrocie. Tak się przygotowuje
W drugiej partii rywalizacja między zespołami jeszcze bardziej się zaostrzyła. Obie ekipy poprawiły przyjęcie, a długie wymiany zakończone efektownymi atakami niewątpliwie mogły zachwycać kibiców. W szeregach Trefla prym w ofensywie wiódł Bołądź, a po stronie gospodarzy wyższy bieg wrzucił Torey Defalco. Nie zabrakło również asów serwisowych. Jednym z nich popisał się Patryk Niemiec doprowadzając do wyniku 14:12.
Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk i niemal do samego końca żadna z ekip nie mogła zbudować większej niż dwupunktowej przewagi. Dopiero skuteczny atak Klemena Cebuljego na kontrze, a następnie błąd przejścia dołem Jana Martineza pozwolił rzeszowianom odskoczyć na trzy "oczka" (24:21) . Seta uderzeniem z drugiej piłki zakończył Fabian Drzyzga.
Chociaż pierwsze punkty kolejnej partii należały do gdańszczan, to Asseco Resovia ekspresowo odrobiła stratę przy serwisie Drzyzgi (5:2). Odpowiedź gości była natychmiastowa i po serii udanych zagrań Bołądzia oraz Karola Urbanowicza na tablicy wyników pojawił się remis 9:9.
Gdy za linią 9. metra zameldował się DeFalco, znów dominację na boisku przejęli gospodarze. Mocne zagrywki przyjmującego dawały okazję do pomyłek Treflowi i zawodnik opuścił pole serwisowe dopiero przy stanie (16:12). Mimo chwilowych zrywów gdańskiego zespołu w kolejnych minutach, inicjatywa wciąż leżała po stronie rozpędzonych Pasów. Skuteczna kiwka i as serwisowy Kamila Droszyńskiego zmusiły szkoleniowca rzeszowskiego klubu do reakcji (21:18). Natychmiast po tej krótkiej przerwie gospodarze wrzucili wyższy bieg i wygrali pewnie do 18. Zwycięstwo atakiem po prostej przypieczętował Muzaja.
Po zmianie stron znów do głosu doszli gdańszczanie, napędzani prostymi błędami oraz słabszym przyjęciem gospodarzy. Po autowej kiwce DeFalco oraz pewnym zbiciu Urbanowicza ze środka prowadzili trzema "oczkami" (12:9) i konsekwentnie starali się odpierać ataki rywali. Podopieczni Giampaolo Medei gonili, gonili, aż po skutecznym zagraniu DeFalco w ofensywie doprowadzili do remisu (15:15). Prowadzenie zdołali objąć dopiero w końcówce seta, dzięki dwóm potężnym atakom Muzaja (25:24). Choć jeszcze przez chwilę Resovia broniła się przed tie-breakiem, to za trzecim razem wykorzystała piłkę meczową.
Asseco Resovia Rzeszów - Trefl Gdańsk 3:1 (25:27, 25:22, 25:18, 28:26)
Asseco Resovia: Drzyzga, Kozamernik, DeFalco, Muzaj, Kochanowski, Borges, Zatorski (libero) oraz Bucki, Kędzierski, Cebulj.
Trefl: Kampa, Niemiec, Sawicki, Bołądź, Zhang, Urbanowicz, Perry (libero) oraz Martinez, Droszyński.
MVP: Maciej Muzaj (Asseco Resovia Rzeszów)
Czytaj także:
-> LUK Lublin z bardzo ważnym zwycięstwem. Play-offy wciąż możliwe
-> Developres Bella Dolina Rzeszów jeszcze naciska na lidera