Verva Warszawa Orlen Paliwa jedzie na oparach. "Nie wygląda to dobrze"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Jakub Ziobrowski
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Jakub Ziobrowski

Siatkarze VERVY Warszawa Orlen Paliwa przegrali czwarte spotkanie z rzędu. O meczu z drużyną Aluronu CMC Warty Zawiercie gospodarze z pewnością chcieliby szybko zapomnieć. - Nie prezentujemy wysokiego poziomu i jest to smutne - mówi Jakub Ziobrowski.

Podopieczni Andrei Anastasiego po serii porażek i spotkań, w których brakowało jednego ich liderów - czy to Piotra Nowakowskiego, czy też Artura Szalpuka mieli w niedzielę przerwać niechlubny impas. Zespół VERVY Warszawa Orlen Paliwa mecz w hali Ursynów rozpoczął jednak bez ikry.

- Cały czas czegoś brakuje i nie wygląda to dobrze. Mam nadzieję, że wrócimy na lepszą ścieżkę i będziemy prezentować wysoki poziom, bo stać nas na to. Na razie w ogóle tego nie pokazujemy i jest to bardzo smutne - mówił po ostatnim gwizdku sędziego Jakub Ziobrowski.

Po pierwszym ciosie zadanym przez zespół prowadzony przez Igora Kolakovića gospodarze otrząsnęli się. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że to będący na fali zawiercianie, cały czas kontrolowali przebieg meczu. Ogromna w tym zasługa Mateusza Malinowskiego, który co rusz rozbijał warszawski blok.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie

- Zawiercianie fantastycznie zaczęli ten pojedynek. My odbudowaliśmy się gdzieś w połowie pierwszego seta, ale końcówka przebiegała pod dyktando rywali. Zdecydowanie najwięcej szans zaprzepaściliśmy w ostatniej partii. Mamy przed sobą cały tydzień na treningi, aż do przyszłego weekendu. Oby to pomogło nam ustabilizować naszą formę - zwrócił uwagę na nieco mniej napięty, niż do tej pory, terminarz warszawian atakujący, który do VERVY Warszawa Orlen Paliwa trafił z Cuprum Lubin.

Swój kunszt pokazał też argentyński rozgrywający Maximiliano Cavanna, imponując tempem rozrzucania kolejnych piłek do skrzydeł, zachowując przy tym ogromną precyzję.

- Brawa dla rozgrywającego, bo spisał się na medal. Cała drużyna z Zawiercia, choć po przerwie spowodowanej COVID-em miała ograniczony czas na treningi, była w stanie zagrać mecz prezentując tak wysoką jakość w każdym aspekcie gry - chwalił postawę drużyny Aluronu CMC Warta Zawiercie Ziobrowski.

Żaden z atakujących na ten moment nie może być pewnym miejsca w wyjściowej szóstce ekipy z Warszawy. Mecz 12. kolejki na ławce rozpoczęli Ziobrowski i Jan Król, a na parkiecie oglądaliśmy Michała Superlaka. Później trener Anastasi testował każdego ze swoich prawoskrzydłowych, ale wciąż próżno szukać tu jasnego lidera.

- Jest dużo roszad, to zrozumiałe. My musimy się do tego dostosować i zaakceptować decyzje trenera. Michał dobrze prezentował się w ostatnim meczu, w starciu z zespołem z Zawiercia również. Mi nie pozostaje nic innego, jak czekać na swoją szansę, jestem gotów ją wykorzystać - wyjaśnił Ziobrowski.

Zobacz również:
Vital Heynen przechodzi koronawirusa. "Byłem przekonany, że jestem odporny na wirusy. To nieprawda
TAURON Liga. Bez niespodzianki w Radomiu. Komplet punktów E.Leclerc Moya Radomki w meczu z "czerwoną latarnią"

Komentarze (1)
avatar
steffen
11.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Poziom może i słaby, ale za to nazwa drużyny najładniejsza w całej lidze :D