Żużel. Nicki Pedersen udzielił pierwszego wywiadu. Mówi o jeździe Pawlickiego i... końcu kariery

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: upadający Nicki Pedersen
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: upadający Nicki Pedersen

- Ból jest nie do opisania - mówi Nicki Pedersen w pierwszym wywiadzie po fatalnym wypadku. Duńczyk ma pretensje do Piotra Pawlickiego o ryzykowną jazdę i nie ukrywa, że być może tak poważny uraz zmusi go do zakończenia kariery.

- Leżę w łóżku z wiszącą nogą. Jest na wyciągu - takimi słowami rozpoczął się wywiad Nickiego Pedersena, jakiego trzykrotny mistrz świata udzielił redakcji "Ekstrabladet". Zawodnik ZOOleszcz GKM-u Grudziądz przemówił po raz pierwszy od niedzielnego wypadku, wskutek którego doznał złamania panewki kości biodrowej i miednicy w dwóch miejscach.

- Ból jest nie do zniesienia - dodał 45-latek, który wylądował w bandzie po kontakcie z Piotrem Pawlickim. Do zdarzenia doszło na wejściu w pierwszy łuk.

- Na drugim okrążeniu rywal podjechał pode mnie, pojechał zbyt ryzykownie. Skleiliśmy się i uderzyliśmy w bandę z pełną prędkością. Jakieś 120 km/h. Moja miednica jest złamana w dwóch miejscach, więc trzeba ją było zespoić płytką. Staw biodrowy też został uszkodzony - opisał swoją sytuację były mistrz świata.

ZOBACZ WIDEO Menedżer Łaguty zasilił sztab Kacpra Woryny. Czy to oznacza koniec współpracy z mistrzem świata?

Wskutek wypadku Pedersen stracił też sporo krwi. Wszystko przez to, że jeden z elementów motocykla, najprawdopodobniej śruba w napinaczu łańcucha, wbiła się w nogę żużlowca i to na głębokość pięciu centymetrów. - Wygląda to strasznie - zdradził zawodnik ZOOleszcz GKM-u.

Obecnie Duńczyk pracuje nad tym, aby trafić do szpitala w ojczyźnie. Lekarze z placówki w Odense są gotowi przeprowadzić kolejną operację, ale najpierw Pedersen musi znajdować się w stanie, który będzie zezwalał na odbycie lotu. - Muszę się dowiedzieć, czy potrzebna jest transfuzja krwi. Wszystko zależy od wyników badań, jakie dostanę we wtorkowy poranek - powiedział Pedersen.

Dla doświadczonego żużlowca jest to kolejny tak poważny wypadek w ostatnim okresie. W połowie maja Pedersen złamał żebra i doznał przebicia płuca po karambolu, który miał miejsce w lidze duńskiej. - To jest jakieś szaleństwo. Naprawdę byłem już gotowy do jazdy - stwierdził.

- Pawlicki zachował się, jakby grał w kręgle. To był naprawdę słaby ruch w jego wykonaniu. Sam w tym wypadku złamał sobie obie łopatki. To jest wyniszczające, jak sobie o tym wszystkim pomyślę - dodał Pedersen.

"Ekstrabladet" zapytał trzykrotnego mistrza świata, czy w tej sytuacji pomyśli o zakończeniu kariery. - Nie ma wątpliwości, że muszę ponownie ocenić swoją sytuację. Lekarze mówią, że czeka mnie od 4 do 6 miesięcy chodzenia o kulach. Jasne, teraz przychodzą czarne myśli do głowy. Jednak teraz muszę się skupić na odzyskaniu sił, na ponownym wstaniu na nogi - podsumował Pedersen.

Czytaj także:
Kacper Woryna odsłania kulisy pracy z Rafałem Lewickim
Wiadomo, ile może potrwać przerwa w startach Piotra Pawlickiego

Źródło artykułu: