Żużel. Tak jeździ kapitan beniaminka PGE Ekstraligi. Zobacz, ile razy obejrzał się na kolegę
Andrzej Lebiediew był bardzo zdeterminowany, by wjechać do PGE Ekstraligi. I swój cel zrealizował, nie tylko indywidualnie, ale również z drużyną. A to, co wyprawiał w meczu finałowym w Krośnie, to poezja żużla.
Niezwykle naładowany emocjami w finałach był Andrzej Lebiediew, któremu niezwykle mocno zależało na tym, by wrócić do PGE Ekstraligi, a awans z Wilkami otwierał mu ku temu idealną okazję.
Nic dziwnego, że Lebiediew bardzo przeżywał oba mecze. Po jednym z wyścigów w Zielonej Górze ostro zrugał 16-letniego Franciszka Karczewskiego (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ). Jednak w pierwszym meczu obaj przywieźli bardzo cenne podwójne zwycięstwo nad duetem Mateusz Tonder - Jan Kvech.
ZOBACZ WIDEO: Kłótnia o podział pieniędzy. "Wszystko powinno być ustalone przed wylotem z Warszawy"Miało to miejsce w szóstym biegu, kiedy na tablicy wyników widniał rezultat 17:13. W nim Lebiediew wykorzystał pierwsze pole startowe i wyszedł na prowadzenie, a po chwili za jego plecami zameldował się Karczewski. Wówczas rozpoczęła się profesorska jazda Lebiediewa, który w całym wyścigu ponad dziesięć razy oglądał się na młodszego kolegę.
Ponadto kilkukrotnie ręką wskazywał mu tor, którym ma podążać, by obaj sobie nie przeszkadzali. Zresztą, zobaczcie sami!
Czytaj także:
Mógł zostać gwiazdą UFC, ale rzucił sporty walki dla żużla
Piąty zawodnik świata dostał tylko jedną ofertę
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>