Żużel. To ma być rekord. Wilkom Krosno grozi kilkaset tysięcy złotych kary. KOL zwołana w trybie pilnym

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Mateusz Świdnicki
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Mateusz Świdnicki

Zakończenie domowego meczu porażką po ośmiu biegach, to może być dopiero wstęp do bardzo nieprzyjemnych konsekwencji, które dla Wilków Krosno szykują władze polskiego żużla. Beniaminkowi grożą rekordowe kary za stan nawierzchni. Litości nie będzie.

- Dobra decyzja o przerwaniu meczu Cellfast Wilki Krosno - ebut.pl Stal Gorzów - bezpieczeństwo najważniejsze. Sprawą toru w Krośnie, a także wszelkimi okolicznościami tego meczu zajmie się w trybie pilnym Komisja Orzekająca Ligi - ogłosili przedstawiciele PGE Ekstraligi tuż po zakończeniu meczu.

Takie stanowisko władz rozgrywek to fatalna wiadomość dla przedstawicieli Cellfast Wilków Krosno. Już teraz słychać bowiem, że tym razem taryfy ulgowej dla beniaminka nie będzie, a gospodarze niedzielnego meczu mogą szykować się na rekordowe kary.

Stan nawierzchni w niedzielę od początku był fatalny, a sędziujący spotkanie Paweł Słupski w nieoficjalnych rozmowach miał nawet stwierdzić, że tor na mecz z ebut.pl Stalą Gorzów jest w dużo gorszym stanie niż podczas pierwszego tegorocznego meczu przeciwko For Nature Solutions KS Apatorem Toruń. Doświadczony arbiter mógł posłużyć się takim porównaniem, bo to on sędziował tamto spotkanie. Jeśli więc mówi, że na żywo tor wyglądał aż tak fatalnie, to nie ma powodów, by mu nie wierzyć.

Dla Cellfast Wilków Krosno najgorszą wiadomością jest to, że tor nie został odebrany przez sędziego ani na cztery, ani na dwie godziny przed spotkaniem. Zły stan nawierzchni był też przyczyną opóźnienia zawodów o blisko godzinę. Zgodnie z regulaminem wypełniono więc wszystkie przesłanki, by zawody zakończyły się walkowerem, zanim jakikolwiek zawodnik wyjechał na tor.

ZOBACZ WIDEO: Ci zawodnicy Unii Leszno jadą poniżej oczekiwań. Menedżer mówi o presji

Ostatecznie o próbie rozegrania zawodów zdecydowała tylko dobra wola arbitra, który po próbie toru stwierdził, że stan nawierzchni pozwala na jazdę w czterech. Kolejne upadki wyprowadziły go jednak z błędu i stąd decyzja o przedwczesnym zakończeniu spotkania.

Wiadomo też, że warunki atmosferyczne w trakcie przygotowywania toru były bardzo dobre i tym razem nie zostaną wzięte pod uwagę żadne okoliczności łagodzące. Przypomnijmy, że do tej pory władze ligi przymykały oko na występki Wilków, bo tłumaczyły to generalnym remontem stadionu i niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. Tym razem to już nie będzie miało znaczenia.

W tym momencie najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada odebranie licencji toru w Krośnie, a także kilkaset tysięcy złotych kary. Jest także niemal pewne, że jedną z kar będzie odebranie krośnianom możliwości przygotowywania toru na kolejne domowe mecze. Taką możliwość daje bowiem regulamin. Plan jest taki, by kary dla Wilków były rekordowo wysokie w historii rozgrywek i były przestrogą dla wszystkich.

Co gorsza, w PGE Ekstralidze zupełnie stracili zaufanie do krośnian i już do końca sezonu będą używać wszystkich narzędzi, by podobne sceny już więcej się nie wydarzyły. To mocno ograniczy wpływ gospodarzy na przygotowanie domowego toru.

Oliwy do ognia dolewa fakt, że podczas wtorkowego meczu Ekstraligi U24, nawierzchnia toru w Krośnie była przygotowana bardzo dobrze i nikt nie skarżył się na warunki torowe. Zawodnicy płynnie pokonywali łuki, a osoby funkcyjne były zadowolone ze stanu nawierzchni. To będzie kolejna okoliczność, która ma wpłynąć na rekordowo wysokie kary. Krośnianom trudno będzie przekonać przedstawicieli Komisji Orzekających Ligi, że błędy w przygotowaniu toru wynikały z czegoś innego niż woli gospodarzy.

Czytaj więcej:
Ten tor powinien zostać zamknięty!
Antyreklama PGE Ekstraligi w Krośnie