Przypomnijmy, że 46-latek rywalizował w 12. biegu meczu, w którym oprócz niego pod taśmą stanęli jego klubowy kolega Jakub Krawczyk oraz zawodnicy Enea Falubazu Zielona Góra Rohan Tungate i Michał Curzytek. Obaj żużlowcy Arged Malesy Ostrów słabo wystartowali, ale na dystansie pokonali zielonogórskiego juniora. W trakcie wyścigu młodzieżowiec z Ostrowa nieco wywiózł starszego kolegę pod bandę, przez co ten musiał uważać, aby nie upaść.
To bardzo nie spodobało się Grzegorzowi Walaskowi, który zareagował niemal od razu po przekroczeniu mety. Zanim dojechał do parku maszyn, uderzył w kask 19-latka, a przy bramie wjazdowej zszedł z motocykla i kontynuował okazywanie swojego niezadowolenia. Ponownie dotknął kask Krawczyka, pokazując mu, gdzie jego zdaniem źle się zachował na torze.
Po analizie powtórek sędzia Artur Kuśmierz postanowił wykluczyć byłego indywidualnego mistrza Polski do końca zawodów, jednocześnie przyznając mu czerwoną kartkę. Ostatecznie ostrowianie przegrali w Zielonej górze 36:54. Wydarzenia związane z żużlowcem skomentował w rozmowie z naszym portalem Jacek Gajewski, według którego cała sytuacja musiała z czegoś wyniknąć.
ZOBACZ WIDEO: Czy Staszewski zastąpi w Stali Chomskiego? Jasne stanowisko klubu
- To jest facet, który ma temperament i potrafi głośno mówić rzeczy, o których niektórzy mówią po cichu. Grzegorz często szedł pod prąd. Jego reakcja do sytuacji, która się wydarzyła, być może nie była adekwatna do tego, co się stało. Jednakże czasami jest trochę elementów, które dzieją się gdzieś na treningach czy w innych miejscach, czego z perspektywy dziennikarza, kibica lub eksperta się nie widzi. To się zbiera i nagle jest kulminacja - powiedział.
- Czasami ileś rzeczy się na to złoży. Są sytuacje, gdy następuje zmiana warty. Wówczas młodzi ludzie próbują tych bardziej doświadczonych zawodników wyprzedzić w rywalizacji wewnątrz klubowej. Jeśli chodzi o kwestie torowe, to nie najlepiej wyglądało to w Ostrowie, na co dowodem były nie tylko wyniki. Nie do końca jest tak, że Walasek się myli - dodał ekspert żużlowy.
Zachowanie urodzonego w Krośnie Odrzańskim zawodnika skomentowało wiele osób, w tym, chociażby Marta Półtorak, zdaniem, której to nie powinno się powtórzyć. Co ciekawe, do dyskusji na temat całego zdarzenia włączył się także kolega z zespołu Oliver Berntzon. Szwed za pośrednictwem Facebooka napisał, że to wyłącznie Walasek ma kłopot z atmosferą i współpracą z trenerem.
- Zastanawiają mnie też opinie po całym zdarzeniu. Tak jak Berntzon skomentował, że wszystko jest dobrze, tylko Walasek ma problem. Nie wiem, po co to. Czasami też musiałem iść pod prąd. Później okazywało się, że niestety to wygląda źle wizerunkowo lub psuje relacje w klubie i czasami człowiek miał rację, mimo tego, że większość mówiła inaczej - przyznał były menadżer żużlowy.
Pozostaje w takim razie pytanie, w jaki sposób rozwiązać całe zamieszanie, ponieważ jakiś problem w drużynie Arged Malesy Ostrów na pewno występuje? - To tak jak w życiu, trzeba usiąść i rozmawiać, żeby wyjaśnić sobie pewne sprawy. Czasami takie sytuacje są katalizatorem, przyśpieszającym pewne procesy. Wcześniej mogło być to unikane, a takie coś, co się stało w Zielonej Górze, powoduje, że taka rozmowa następuje - stwierdził Gajewski.
Wśród wielu fanów "czarnego sportu" i kibiców klubu z południowej Wielkopolski można znaleźć opinie mówiące o ukaraniu 46-latka w zdecydowany sposób. Ich zdaniem po tej całej sytuacji nie powinien on więcej znaleźć miejsca w zespole. Inny zaś twierdzą, że sztab Ostrovii mógłby odsunąć byłego uczestnika SGP przynajmniej na nadchodzące spotkanie z Trans MF Landshut Devils. Czy jednak taka decyzja nie przyniosłaby odwróconego skutku?
- Jak go znam, bo przez moment pracowaliśmy razem w Częstochowie, to na pewno niczego nie będzie robił przeciwko komuś. To jest kwestia prawdziwej rozmowy i wymieniania się swoimi myślami czy uwagami. Wiem, że to są czasami trudne sprawy, ponieważ łatwo to powiedzieć osobie, która siedzi gdzieś tam z boku, ale jakieś doświadczenie i to wcale nie małe mam. Dlatego uważam, że takie sytuacje najlepiej rozwiązuje szczera rozmowa, a teraz tylko taka może ona być - skomentował nasz rozmówca.
- Może została przekroczona jakaś granica, ale nie potępiałbym tak bardzo tego wszystkiego. Podejrzewam, że to też był bagaż różnych rzeczy, które wcześniej się działy i dlatego stało się, jak się stało. Niewielu ludzi jest w stanie powiedzieć, że źle zrobili i przeprosić, a Walasek zrobił to i to dość szybko, co też jest ważne. Może właśnie na to trzeba byłoby bardziej zwrócić uwagę. Zrobił coś nagannego, czego się być może wstydzi, ale potrafił to wziąć na klatę i powiedzieć, że było to głupie - zakończył Jacek Gajewski.
Czytaj także:
- Żużel. Potężna porcja gwizdów w kierunku Artioma Łaguty. Tak skomentował zachowanie kibiców
- Miliarder poszedł na ugodę. Koniec sporu sądowego po ligowym skandalu. Każdy klub dostanie pieniądze