W 2017 roku Bartosz Tyburski był określany jako jeden z największych talentów na świecie. Zajął 3. miejsce w Indywidualnych Mistrzostwach Europy w klasie 125cc, gdzie był najlepszym z Polaków. Został też mistrzem Polski w miniżużlu, a w stawce byli m.in. Wiktor Przyjemski, Krzysztof Lewandowski, Paweł Trześniewski czy Kacper Łobodziński.
Kariera wychowanka Wybrzeża przebiegała prawidłowo. Wydawało się, że pochodzący z Pruszcza Gdańskiego zawodnik zrobi kolejny krok, bo szykował się do jazdy w klasie 250cc. Otrzymał wtedy bolesny cios.
- Zdobyłem mistrzostwo Polski, na minitorze jeździliśmy razem z Przyjemskim, Lewandowskim czy Łobodzińskim. Szło mi wtedy lepiej niż im, ale tak się potoczył los. Miałem się przenieść do klasy 250cc - opowiedział.
- Miałem nowy silnik i wszystko przygotowane i podczas standardowych badań sportowych okazało się, że wyszła mi arytmia serca. Przestałem przez to jeździć i czekałem na powrót, aż wyzdrowieje mi serce. W końcu przeszedłem badania, wszystko jest dobrze i cieszę się z powrotu. Mam nadzieję, że szybko wrócę do dobrej formy - dodał Bartosz Tyburski w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Czy Mateusz Świdnicki żałuje transferu do Wilków? Zawodnik zabrał głos
18-latek zdał licencję bardzo szybko po powrocie na tor. Nie może się jednak jeszcze porównywać choćby do obecnych juniorów Wybrzeża jeżdżących w lidze. - Przyszedłem jeździć dwa miesiące temu i odjechałem w tym czasie kilkanaście treningów. Po zdaniu licencji miałem dopiero pierwszy trening z pierwszym zespołem, wcześniej jeździłem w szkółce i nawet nie mogę się porównywać do kolegów. Liczę na to, że będę jeździł np. w turniejach Nice Cup - zaznaczył.
Nie ma co ukrywać, pięć lat przerwy to bardzo długi czas. - Generalnie przerwa była długa. Wszyscy w moim wieku poszli do przodu, a ja stałem w miejscu i nic nie nadrobiłem. Tego się jednak nie zapomina. Już na pierwszym treningu szło mi w miarę dobrze, teraz jest coraz lepiej. Z każdym treningiem jadę szybciej i nastawiam się pozytywnie - opisał sytuację Bartosz Tyburski.
Młody zawodnik stracił wiele lat, ale ma określony plan na swoją przyszłość w żużlu. - W tym sezonie zamierzam się przygotować jak najlepiej, by się rozjeździć. W kolejnym chcę "wjechać z buta". Miałem arytmię serca, ale tego nie czułem - mogę to nazwać tak że wszystko było dobrze, tylko źle wychodziły wyniki z maszyny mierzącej rytm serca. Jestem w dobrej kondycji, trenuję wysiłkowo na dobrym poziomie i o to się nie martwię - podsumował.
Czytaj także:
Walasek stracił nad sobą kontrolę
Lebiediew przyznał się do kradzieży