"To nie będą żarty". Najman zapowiada, że Boniek nie będzie jego jedynym rywalem!

Getty Images / X/Marcin Najman / Sławomir Drabik, Zbigniew Boniek (w czerwonym kółku), Marcin Najman
Getty Images / X/Marcin Najman / Sławomir Drabik, Zbigniew Boniek (w czerwonym kółku), Marcin Najman

Był pomysł, żeby Marcin Najman i Zbigniew Boniek zmierzyli się na... motocyklach żużlowych. Ostatecznie przystąpią do rywalizacji rowerowej. - To będzie wyrównanie porachunków z ostatnich lat - zapowiada "El Testosteron".

[b]

Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Ostatnimi czasy jest głośno na temat pańskiego pojedynku ze Zbigniewem Bońkiem. Czytałem, że to będzie takie "wyrównanie porachunków". Chciałbym jednak dokładniej dowiedzieć się, jak narodziła się ta idea.[/b]

Marcin Najman, polski pięściarz, kick-bokser oraz freak fighter: To będzie wyrównanie porachunków z ostatnich lat, kiedy to Bonito (Zbigniew Boniek - dop. red.) wszedł na drogę pewnej konfrontacji ze mną - wszedł na drogę konfrontacji twitterowej. Chodzi o to, że w tym czasie dość dużo rzeczy zostało już powiedzianych. Nadejdzie czas weryfikacji wszystkich słów. Nie słowa, a czyny będą tutaj miały znaczenie. Będziemy mogli w takiej neutralnej dziedzinie się skonfrontować.

Początkowo miały być to motocykle żużlowe, bo obydwaj jesteśmy fanami żużla, ale Zbyszek twierdzi, że mogą być kłopoty formalne - że nikt może nie dać nam zezwolenia, by wyjechać na tor i ścigać się, jeżeli nie mamy licencji. Jest w tym jakaś logika. Zostało postawione na rowery - będziemy mieli więc speedrower na minitorze. To jednak nie będzie wyścig jedynie z udziałem naszej dwójki. To by było za mało widowiskowe.

Kto jeszcze weźmie udział w tym wyścigu?

Zaprosiliśmy jeszcze dwóch gości. Na pewno będzie to Sławek Drabik, czyli dwukrotny mistrz Polski i drużynowy mistrz świata - po ten sukces sięgnął razem z Tomkiem Gollobem w 1996 roku. Do tego będzie jeszcze jedno bardzo mocne nazwisko, którego jeszcze nie ogłoszę, bo nie mam stuprocentowego potwierdzenia. Będzie to jednak bardzo, ale to bardzo mocne nazwisko bokserskie (już po naszej rozmowie Marcin Najman ogłosił w mediach społecznościowych, że do rywalizacji przystąpi też Łukasz Różański).

A czy zamierza pan jakoś specjalnie trenować przed tymi rowerowymi zmaganiami?

Oczywiście, że tak. Tym bardziej, że tam ważna będzie również taktyka. Proszę pamiętać, że w tego typu rywalizacji można również walczyć na łokcie. Bandy mogą trzeszczeć. Bliżej wyścigu mam zamiar zapytać, czy Zbyszek życzy sobie, aby były dmuchane bandy, czy nie. To nie będą żarty. To będzie poważna potyczka. Myślę, że bandy dmuchane mogą się przydać.

Czy wcześniej śledził pan zmagania speedrowerowe? Czy ta dyscyplina jest panu znana?

Wiem o istnieniu speedrowera i widziałem tor do takiej dyscypliny. Sam w dzieciństwie przez kilka lat na podwórku przed domem miałem taki tor. Zagadnienie znam, natomiast ja jestem przede wszystkim fanem prawdziwego żużla. Nic nie zastąpi warkotu prawdziwego silnika i to najlepiej z pełnym przepustem w tłumiku - teraz mamy takie półprzepustowe, ale to i tak jest lepsze, niż to, co wprowadzono w 2011 roku. Z tamtymi tłumikami te maszyny żużlowe brzmiały jak Simsony. Tego nie dało się słuchać - to była profanacja sportu żużlowego!

Powiedzmy sobie jednak szczerze - tu nie chodzi o speedrower. Tu chodzi o to, że jest nas dwóch, a zwycięzca może być tylko jeden.

Właśnie - zwycięzca może być tylko jeden. Zbigniew Boniek już pisał, że pańska "porażka to będzie wielka hańba". Jak pan na to zareagował?

To jest stary numer jeszcze z czasów, w których Zbigniew Boniek jeździł na mundiale - żeby spróbować przerzucić presję na rywala. Oni pewnie mieli również takie zajęcia z psychologiem sportowym. Żeby wyprzeć tę presję, to najlepiej zrzucić ją na rywala. Inaczej tego wytłumaczyć nie można. Przecież taka sama presja ciąży na Zbyszku! Ale on próbuje to wszystko zrzucić na mnie. Ten pojedynek już się zaczął.

Wróćmy jeszcze na moment do postaci Sławomira Drabika. Pan na początku mówił, że ten pojedynek ze Zbigniewem Bońkiem miałby się odbyć przy okazji turnieju pożegnalnego, którego Drabik wcześniej się nie doczekał. Rzeczywiście jest plan na jakąś większą imprezę?

Takie było założenie, jeżeli mielibyśmy się ścigać na motocyklach żużlowych. Trudno jednak przerzucić pożegnanie Sławomira Drabika na minitor czy jakiś tor speedrowerowy. Jeżeli chodzi zatem o połączenie tych dwóch wydarzeń, to ta idea upadła. Sam pomysł zorganizowania zaległego turnieju pożegnalnego Sławomira Drabika oczywiście jest jak najbardziej żywy. Bardzo kibicuję temu przedsięwzięciu. Największa legenda sportu żużlowego w Częstochowie nie doczekała się niestety takiego pożegnania, mimo to, że minęło 13 lat od momentu, w którym Sławek zakończył karierę. Smutne, bo na pewno kibice w Częstochowie chcieliby mieć okazję do tego, by pożegnać swojego największego idola. Mam nadzieję, że właśnie w tym roku taki turniej dojdzie do skutku. Na razie to jednak luźne założenia i luźne plany. Jeszcze nic konkretnego nie ma, ale rozmawiamy o tym.

A jeżeli chodzi o ten pojedynek ze Zbigniewem Bońkiem - kiedy miałby on dojść do skutku?

Na pewno to będzie termin wiosenny, bo chcemy to zorganizować na świeżym powietrzu. Moim zdaniem optymalna byłaby pierwsza połowa maja. Zbyszek musi oczywiście trochę potrenować. Jakby dzisiaj chciał do takiej rywalizacji przystąpić, to - jak wszyscy wiemy - byłby bez żadnych szans. On musi mieć trochę czasu na przygotowanie się - ja nie oczekuję, że Zbyszek ma ten wyścig wygrać, ale przynajmniej, żeby nie odstawał i nie woził tej koszulki z napisem na plecach o treści "koniec wyścigu".

Dodam jeszcze, że to będzie turniej składający się z czterech wyścigów. Każdy zawodnik musi wystartować w każdym biegu z innego toru.

Na koniec chciałbym jeszcze zapytać o walkę z Jackiem Murańskim. Zasady tego pojedynku są bardzo nietypowe. Domyślam się, że chce pan stworzyć wielkie show - taki jest zamysł?


Nie, tutaj się pan myli. Ja mam zamiar mu po prostu dopier*****. To będzie całe show. Tego oczekują ode mnie kibice i tego oczekuje cała Polska. Mam zamiar te oczekiwania spełnić. Walka walką, ale tu jeszcze dojdzie do epickich konferencji prasowych. Kto wie, czy to wszystko nie zakończy się trochę wcześniej.

Rozmawiał Mateusz Domański, dziennikarz WP SportoweFakty

ZOBACZ WIDEO: Kulisy okienka transferowego. ZOOleszcz GKM miał więcej opcji

Czytaj także:
Kaczyński składał obietnicę trzy dni przed wyborami. Teraz jest problem
Czeka ich walka o jedno miejsce w składzie. "Wiedzieli, jaka będzie hierarchia i status"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty