"Totalna katastrofa". Po skandalu w Gorzowie zwraca uwagę na jedno

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: prace torowe w Gorzowie Wielkopolskim
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: prace torowe w Gorzowie Wielkopolskim

Nie tak miało być, nie tak to miało wyglądać. Gorzów Wielkopolski jest na ustach całej żużlowej Polski. Żużlowy ekspert Jacek Frątczak nie ukrywa, że jest w ciężkim szoku. Szczególnie mocno boli go jedna rzecz.

To, co działo się w Gorzowie Wielkopolskim we wtorkowy wieczór, na długo zapisze się w pamięci kibiców speedwaya. Po bardzo długim oczekiwaniu na rozpoczęcie zawodów sędzia Michał Sasień orzekł obustronnego walkowera. Decyzja pojawiła się kilka minut przed godz. 22:00. Spotkanie pierwotnie miało ruszyć natomiast o 18:00.

Właśnie na bardzo długi czas oczekiwania uwagę zwrócił Jacek Frątczak. - W przepisach organizacyjnych dotyczących przerw w meczach - z różnych powodów - ale tutaj skupiamy się na parametrach torowych, a więc przesunięciu godziny spotkania ze względu na nieregulaminowy stan toru, wpisane są określone interwały czasowe. Beneficjentami tych przepisów są kibice. Chodzi o to, by przerwa w meczu czy przesunięcie czasu rozpoczęcia spotkania było na tyle akceptowalne, że kibice są w stanie to przeczekać. To jest dla nich, te czasy są dla nich. Przesunięcie czasu meczu czy przerwy nie mogą być za długie - powiedział były menedżer klubów z Zielonej Góry i Torunia w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Nie potrafię zrozumieć jednej rzeczy: dlaczego to trwało tak długo. Biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne i pragmatykę kalendarza, ja i - myślę - kibice również, jesteśmy w stanie zaakceptować tę godzinę oczekiwania na pierwszy wyścig - zaznaczył.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski

Nawiązał też do kwestii wizerunkowej. - Wizerunkowo jest to totalna katastrofa. Dla mnie jednak sprawą wtórną jest to, kto za to wszystko odpowiada. Na dzisiaj najważniejsza jest kwestia szacunku dla kibiców. Czasy oczekiwania są zdefiniowane w regulaminie. Ktoś może powiedzieć, że akurat nie tyczą się tego zdarzenia. Powtarzam raz jeszcze, że powinny być one takie, by szanować kibica. Myślę więc, że jeśli do godz. 19 nie było możliwości rozpoczęcia tego spotkania, to należało je odwołać. Przyczyn odwołania należało sobie szukać już na spokojnie. To są bowiem sprawy wtórne - kontynuował.

- Dzierżąc w ręku pilota, po wkurzeniu, mogliśmy sobie przełączyć na inny kanał. Zabrakło jednak szacunku dla kibiców, którzy przyszli na stadion. Dziwię się, że po godz. 19 działy się jeszcze różne rzeczy. Jestem w ciężkim szoku, że trwało to tak długo. O tym rozmawiamy przede wszystkim. My się dziś pytamy, dlaczego po godz. 19 nie było jeszcze decyzji? - zapytał Jacek Frątczak.

Postawił też istotne pytania o to, co stałoby się wtedy, gdyby jednak podjęto decyzję o rozpoczęciu zawodów.

- To trwało prawie do godz. 22. Zadam więc jeszcze jedno pytanie: gdyby podjęto decyzję, że jedziemy, to o której te zawody by się zaczęły? A po drugie: o której miałyby się skończyć? Tu mi się nie spina. Wszystko powinno zostać zamknięte do godz. 19:00 - podsumował żużlowy ekspert.

Praktycznie pewne jest, że po skandalu w Gorzowie Wielkopolskim zostaną wyciągnięte konsekwencje względem obu drużyn, które tego dnia miały rywalizować na torze. Na wiążące decyzje ws. meczu ebut.pl Stal Gorzów - ZOOleszcz GKM Grudziądz trzeba jednak jeszcze poczekać.

Czytaj także:
Tomasz Gapiński wściekł się na torze na Adriana Gałę. Zdradził, co mu powiedział
Nie pozostawia suchej nitki na Woźniaku. "Powinien wygonić tego Hancocka od siebie"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty