Kacper Łobodziński przyzwyczaił kibiców ZOOleszcz GKM-u Grudziądz do dorzucania cennych punktów w PGE Ekstralidze. Bywały mecze, że na swoim koncie zapisywał 8 oczek z bonusem (przeciwko Sparcie Wrocław w rundzie zasadniczej), czy 7+2 w Częstochowie. Były też i słabsze mecze, ale z jakąkolwiek zdobyczą.
W kluczowym dla ZOOleszcz GKM-u starciu przeciwko Betard Sparcie Wrocław w ćwierćfinale Drużynowych Mistrzostw Polski na tor wyjeżdżał dwukrotnie i tyle też razy przy jego nazwisku pojawiało się zero.
- Ma słabszy okres. Jest pogubiony i trzeba coś znaleźć, aby skończył dobrze sezon i jak najszybciej wrócił do normalnej dyspozycji - przyznał trener GKM-u Robert Kościecha w rozmowie z mediami.
ZOBACZ WIDEO: Nazywają go następcą Bartosza Zmarzlika. Niektórzy mówią o zbyt małym progresie
Lider formacji młodzieżowej ZOOleszcz GKM-u na treningu poprzedzającym to spotkanie zaliczył kraksę. - Nie chcę się usprawiedliwiać. Ten wypadek wyglądał groźniej, niż się faktycznie poobijałem. Mogłem rywalizować - skomentował młodzieżowiec, który dodał, że po przedmeczowych jazdach wyciągnął złe wnioski, które przełożyły się na słaby mecz w jego wykonaniu.
- Mieliśmy to na wyciągnięcie ręki. Na pewno dawaliśmy z siebie sto procent, po prostu niektórzy wykonali lepiej swoje zadanie. Ja jestem zawiedziony swoją postawą i tak naprawdę teraz nie wiem, co poszło nie tak. Chciałbym jednak przeprosić kibiców. Każda porażka czegoś uczy - dodał Łobodziński.
Czytaj także:
- Mówi stanowcze "nie" przepisowi o zagranicznym juniorze!
- Awansowali do finału ligi, a tu takie słowa prezesa! Chodzi o sytuację finansową