Krystian Klecha: Silnik rozsypał się, a sprzęgło spaliło

Krystian Klecha na początku sezonu przyzwyczaił ostrowskich kibiców, że jako prowadzący parę potrafi wygrywać indywidualnie wyścigi. W meczu z KSM-em Krosno Klecha punktował, ale nie był tak skuteczny jak zazwyczaj. Powodem były problemy sprzętowe.

Krystian Klecha po niedzielnym meczu Holdikomu Ostrovia z KSM-em Krosno wyglądał tak, jakby chwilę wcześniej ukończył bieg maratoński. - Rzeczywiście, mecz ten kosztował mnie sporo sił, zdrowia i nerwów. Przez całe zawody męczyłem się niemiłosiernie ze sprzętem. W pierwszym wyścigu rozsypał mi się jeden z moich najlepszych silników. Później jechałem na innym motocyklu, ale ciężko było mi na nim wygrywać. Przywoziłem do mety po dwa punkty, ale ja przecież mam wygrywać biegi, szczególnie kiedy jeździmy na własnym torze. Na domiar złego w dwunastym wyścigu spaliło mi się sprzęgło, dlatego też nie było mowy o dogonieniu juniora gości. Skupiłem się na tym, by dowieźć do mety jeden punkt - powiedział Klecha.

Najlepszy wyścig 26-letniego zawodnika miał miejsce dopiero w końcówce zawodów. - Cieszę się, że trener dał mi szansę jeszcze w biegach nominowanych. Zdążyliśmy szybko wymienić sprzęgło i wygraliśmy 14. wyścig z Mariuszem Staszewskim 5:1. Najważniejsze, że zwyciężyliśmy w całym spotkaniu - podkreślał.

Początek meczu nie zapowiadał, że wygrana Holdikomu Ostrovii będzie tak efektowna. Po sześciu wyścigach gospodarze wygrywali zaledwie 19:17, w dużej mierze dlatego, że nie punktowała tak jak zazwyczaj środkowa para Holdikomu Ostrovii Klecha - Czerwiński. - Zawsze powtarzam, że nie można lekceważyć żadnego rywala. Trzeba mieć się na baczności. Nie możemy pozwolić sobie na chwilę dekoncentracji. To, że KSM Krosno nie wygrał jeszcze meczu w tym sezonie, nie oznacza, że jest to słaby zespół. Wcale nie spodziewaliśmy się łatwej przeprawy. Końcowy wynik nie zawsze oddaje trudy spotkania - ocenił żużlowiec Holdikomu Ostrovii.

- Do Krosna pojedziemy na pewno walczyć o zwycięstwo. Nie mogę obiecać, że tam wygramy, bo przecież jest to sport. Kibice mogą być jednak pewni, że powalczymy. Tor w Krośnie niedawno był jeszcze pod wodą. Z pewnością nieco zmieni się jego specyfika. Może teraz będzie on naszym atutem? - zastanawia się Krystian Klecha.

Zanim żużlowcy odjadą kolejne mecze ligowe, w czwartek czekają ich ćwierćfinały Indywidualnych Mistrzostw Polski. Krystian Klecha wystartuje w Pile, gdzie kilka dni wcześniej nieźle prezentował się w eliminacji MPPK. - Jadę z nastawieniem, by walczyć o jak najlepszą pozycję. Oczywiście, że chciałbym awansować dalej. Jeśli tak się stanie, będę się cieszył. Jeśli nie, tragedii też nie będę robił - kończy zawodnik.

Komentarze (0)