Rodzina Skrzydlewskich nie załamała się porażką i jeszcze raz postanowiła spróbować zrealizować hasło pt. "I liga dla Łodzi". Cel był więc ten sam i to właśnie "Dymek" miał być jednym z ważniejszych elementów układanki, która miała dać Orłom upragniony sukces.
Rzeczywiście, przez większą cześć minionego sezonu Dym prezentował solidną formę, imponując skutecznością szczególnie w meczach na własnym torze. Pierwszym przykrym doświadczeniem był dla żużlowca ligowy mecz w Rawiczu. Po obiecującym początku zawodów zupełnie pogubił się na torze i został wycofany z biegów nominowanych. Dym na pewno nie tak wyobrażał sobie występ w bliskim jemu sercu mieście. Taki wynik i niektóre komentarze z trybun wyraźnie zabolały zawodnika, co widać było w parkingu jeszcze podczas trwania meczu. Na osłodę pozostało jednak cenne zwycięstwo jego drużyny.
Generalnie poza świetnym meczem w Opolu, w spotkaniach wyjazdowych żużlowiec prezentował się najwyżej "w kratkę", ale wciąż nadrabiał to pokaźnymi zdobyczami punktowymi na łódzkim obiekcie. - Brakuje mi sponsorów, bo bez nich wiadomo jak jest ciężko o odpowiednie środki na sprzęt - przyznał po sparingu ze Startem Gniezno, który miał przygotować łodzian do najważniejszych meczów.
Zwieńczeniem spotkań o najwyższą stawkę okazała się potyczka, w której łodzianie zmierzyli się z drużyną Lubelskiego Węgla. Zwycięzca spotkania miał zapewniony I ligowy awans. W Łodzi nikt nie dopuszczał myśli, że powtórzy się ubiegłoroczny "węgierski koszmar". Czarny scenariusz nie potwierdził się, jednak bohater tego artykułu nie zaliczył dobrych zawodów. - Na ostatnie mecze sezonu zainwestowałem w remont silnika, ale ten mnie jednak zawiódł. Mecz mi nie wyszedł, ale liczę, że znajdę się w składzie drużyny na następny sezon. Nie chciałbym tułać się po II lidze - powiedział po spotkaniu Dym.
Nadzieje zawodnika spełniły się. Kibice Orła ujrzeli dobrze znanego sobie sportowca podczas długo wyczekiwanej prezentacji zespołu. - Cieszę się, że dostałem szansę. Nie boję się walki o miejsce w składzie, chcę pojechać we wszystkich meczach Orła. Kadra drużyny jest szeroka, ale ja lubię duże wyzwania - wyznał tuż po zakończeniu uroczystości.
Znając te słowa, łódzcy fani mogą się tylko cieszyć. Przed Orłem niewątpliwie bardzo trudny sezon, ale taka wola walki u doświadczonego jeźdźca na pewno pozwala z większym optymizmem wyczekiwać początku rozgrywek. Warto zauważyć, że Dym jest zawodnikiem najdłużej jeżdżącym w barwach Orła, stanowiąc znaczną część historii biało - niebieskich. Teraz nadchodzi czas, by przy udziale ambitnego żużlowca budować jej nowy rozdział.
Piotr Dym wykorzysta swoją szansę?