W spotkaniu Betardu Sparty Wrocław z Unią Leszno w parku maszyn dało się ujrzeć sylwetkę Adama Shieldsa. Australijczyk znalazł się nawet w składach awizowanych. Jednak od początku było wiadomo, że zawodnik z Antypodów nie pojedzie w meczu. Zawodnik wrocławian dalej bowiem porusza się o kulach. - Wracam w tym tygodniu do Anglii, do lekarza dowiedzieć się czy będzie potrzebna operacja. Na obecną chwilę nie wiem ile mi jeszcze zajmie przerwa w startach. Jeżeli będę musiał pójść pod skalpel, to wrócę później niż za parę tygodni. Niestety ryzyko operacji jest dość spore. Cały czas czuję ból w nodze. Lekarze nie pozwalają mi się ruszać bez kul. Żałuję, że nie mogę jeszcze powrócić na tor. Mam nadzieję, że to w miarę szybko nastąpi - wyjaśnia swój stan zdrowia sympatyczny Australijczyk.
Adam Shields spotkanie z Unią Leszno oglądał z trybun. Każdy zawodnik inaczej przeżywa taką sytuację. - Czuję się dziwnie, kiedy oglądam zawody jako widz. Jak jesteś na trybunach czy w parku maszyn myślisz jak zmienia się tor, co byś zmieniał w ustawieniach swojego motocykla oraz na ile mógłbyś pomóc swojej drużynie. Nie można żyć tylko żużlem, jednak takie myślenie pozostaje. Chciałbym jak najszybciej powrócić na tor- mówi Adam Shields.
W meczu 10. kolejki Speedway Ekstraligi Unia Leszno wysoko pokonała Betard Spartę Wrocław. Tym samym wrocławianie mocno skomplikowali sobie sytuację w lidze. - Unia Leszno jest świetnym zespołem. Bardzo dobrze spisał się Edward Kennett. Bardzo dobrze jeździ w Anglii i jego wynik nie jest dla mnie zaskoczeniem. Nieraz zdarzają się drużynie słabsze mecze i ten był jednym z nich. Mam nadzieję, że w następnym tygodniu będzie lepiej. Bardzo żałuję, że nie mogę za wiele pomóc - kończy zawodnik Betardu Sparty Wrocław