- Niefortunnie stało się tak, że koszykarze mając do dyspozycji nowoczesny obiekt wart 180 milionów, mając małe koszty utrzymania i inne rzeczy, które dostają, idą naszymi śladami. Bardzo się z tego cieszymy. Jednak z drugiej strony jeśli ma to tak wyglądać, to chociaż chcemy współpracować i rozmawiać, a nie być zaskakiwanym chociażby zmianą nazwy drużyny bądź prezentacją czy gazetą. Oczekujemy najpierw rozmowy, informacji, by nie stawiać nas w takiej sytuacji - mówił prezes Stelmet Falubazu Zielona Góra.
Na łamach Gazety Wyborczej Zielona Góra na te zarzuty odpowiedział Janusz Jasiński. - - My wzory ciągniemy z różnych stron, jeździmy po świecie, oglądamy, rozmawiamy i uczymy się całe życie. Jednak atmosfera spotkań żużlowych nie jest porównywalna do tego, co dzieje się u nas w hali. Bliżej nam do spotkań siatkarskich czy pomysłów piłkarskiego Lecha Poznań. Podpatrujemy, co robią najlepsi w sporcie, ale klub żużlowy z Zielonej Góry nie należy do naszych wzorców - tłumaczy sternik zielonogórskich koszykarzy.
Jasiński zapowiedział jednocześnie, że nie będzie pytał o zgodę na organizowanie promocji i akcji marketingowych. - Nie będziemy tego robić. Bo to tak, jak ja miałbym mieć pretensje do ludzi z Auchan, że robią u siebie promocje i mnie o zgodę nie pytają - tłumaczy właściciel sieci marketów Intermarche.
Źródło: Gazeta Wyborcza Zielona Góra