Zmiany w życiu Linusa Sundstroema powodem problemów na torze

WP SportoweFakty / Romuald Rubenis / Linus Sundstroem
WP SportoweFakty / Romuald Rubenis / Linus Sundstroem

Forma Linusa Sundstroema w ubiegłym sezonie nie cieszyła ani działaczy, ani kibiców, ani samego zawodnika. Szwed przyznał, że przytłoczyły go zmiany w życiu osobistym, jednak już zresetował swoje myślenie i chce być czołowym zawodnikiem ligi.

WP SportoweFakty: Czy negocjacje z gdańskim klubem były trudne?

Linus Sundstroem: Rozmowy tak naprawdę nie były długie. Klub mnie chciał, a ja chciałem zostać. W takich sytuacjach nie jest trudno się dogadać.

Czy na torze może pan pokazać więcej, niż w poprzednim sezonie?

- Zdecydowanie chcę pokazać więcej. Ubiegły sezon zacząłem całkiem nieźle, ale druga część rozgrywek nie była najlepsza w moim wykonaniu. Chcę w siebie wierzyć. Mam nadzieję, że również kibice i osoby z klubu wiedzą, że mogę dać więcej. Pracuję bardzo mocno tej zimy. Dużo zainwestowałem w przygotowania. Mam odpowiednie cele i wysokie ambicje, które są tak samo wysokie, jak samego klubu. Uwielbiam wygrywać i chcę awansować wraz z Wybrzeżem do PGE Ekstraligi.

Jakie ma pan cele na zimę?

- Zacząłem treningi fizyczne już od początku października. Po raz pierwszy zacząłem korzystać z trenera personalnego. Wcześniej trenowałem tylko na własną rękę, a teraz mam profesjonalną opiekę.

Jak często pan obecnie trenuje?

- Obecnie cztery razy w tygodniu, ale na początku grudnia będzie tych treningów więcej. Trzeba zacząć lżej, by później móc powiększać obciążenia. Robię wszystko, by osiągnąć cel. Słucham poleceń trenera personalnego, który jest profesjonalistą.

ZOBACZ WIDEO Historyczna chwila w Łodzi. Wmurowali kamień węgielny (źródło: TVP SA)

W ubiegłym sezonie zdobywał pan co prawda sporo punktów, ale brakowało "tego czegoś". Czego?

- Mam podobne odczucia, bo robię to po to, by wygrywać i zdobywać punkty. W drugiej części sezonu nie było już tak łatwo. Od maja jestem ojcem i w pewnym momencie nie czułem już tego samego, gdy zakładałem kask na głowę. Moje życie mocno się zmieniło. U każdego mężczyzny zostanie ojcem wiele zmienia. Teraz już przyzwyczaiłem się do tej roli. Moja głowa jest chłodniejsza. Będzie to dla mnie dużo lepszy sezon i nie mogę się go doczekać.

Do Wybrzeża dołączyli Troy Batchelor, Kacper Gomólski i Hubert Łęgowik. Skład wydaje się dużo bardziej wyrównany.

- Dokładnie, to wszystko wygląda bardzo dobrze. Mamy dobry zespół i jak każdy z nas pojedzie na miarę swoich możliwości, to mamy ogromną szansę na osiągnięcie świetnych wyników.

Wcześniej zawsze był pan jednym z najmłodszych zawodników w swoich zespołach, a teraz sytuacja się odwraca. Czy to coś zmienia?

- To prawda, w naszym zespole jest wielu bardzo dobrych, młodych zawodników. Jesteśmy w podobnym wieku, a co za tym idzie mamy podobne poczucie humoru. To było widać już podczas pierwszego naszego spotkania, kiedy spędziliśmy ze sobą dwa dni. Spędzamy ze sobą czas i wprost nie mogę się doczekać sezonu. Jeździłem już wcześniej z Kacprem i z Troyem w Peterborough i nie są to dla mnie nowe twarze.

W kuluarach mówiło się, że team spirit w Wybrzeżu nie wyglądał tak, jak powinien. Czy teraz powinno być lepiej?

- Myślę, że tak. Nie znałem wcześniej Mirosława Kowalika, ale ważne jest dla mnie to, że mówi po angielsku. To dużo nam pomoże, bo mamy zawodników spoza Polski. Wszystko zapowiada się bardzo dobrze i uważam, że atmosfera w zespole w 2017 roku będzie znakomita. Wszyscy chcemy sukcesu. Na pewno po treningach i sparingach będzie wiadomo kto w jakiej jest formie. Ja walczę o swoją formę, by wygrywać i jeździć najszybciej jak potrafię. Chciałbym jeździć w każdym meczu, ale wszystko zależy od trenera.

W minionym sezonie mecze wyjazdowe były piętą achillesową Wybrzeża. Czy wiecie co zrobić, by to poprawić?

- Na pewno zawodnicy, których mamy obecnie w zespole są gotowi do jazdy na każdym torze. Młodzi zawodnicy zawsze jeżdżą kilka razy w tygodniu i dzięki temu rytmowi jazda na żadnym torze nie jest czymś strasznym. Mamy duże szanse, by wygrywać też na wyjeździe.

Czy jesteście gotowi na walkę z Unią Tarnów, która jest uważana za głównego kontrkandydata do awansu?

- Jak chcemy być na szczycie, musimy wygrywać wszystkie mecze i nie możemy czuć, że czegoś nie potrafimy zrobić. Może nie jesteśmy najsilniejszym zespołem na papierze, ale jak każdy będzie dobrze pracował i trener zadba o atmosferę, możemy zwyciężyć z każdym. Przykładowo Fogo Unia Leszno wyglądała na faworyta, a zakończyła ligę w dole tabeli.

Rozmawiał Michał Gałęzewski

Źródło artykułu: