Doyle jechał na osiołku a Milik nadawał się do sklonowania (cytaty)

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Vaclav Milik w walce z Bartoszem Zmarzlikiem
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Vaclav Milik w walce z Bartoszem Zmarzlikiem

Podczas transmisji z rewanżowych meczów półfinałowych nie brakowało ciekawych i barwnych wypowiedzi. Motocykl Jasona Doyle'a przyrównano do osła, Martina Vaculika nazwano człowiekiem z kosmosu a Vaclava Milika zaproponowano sklonować.

Ze studia nSport+ z Zielonej Góry przywitał nas duet Marcin Majewski i Krzysztof Cegielski. Już po pierwszej serii startów z podziwem komentowali postawę Mateusza Tondera, niespodziewanego zwycięzcy biegu młodzieżowego. - Wyskoczył jak królik z kapelusza - mówił Majewski. - Ciekawe czy czuje na sobie nasz wzrok i czy go to paraliżuje - zastanawiał się natomiast Sergiusz Ryczel przed kolejnym startem młodzieżowca Falubazu.

W ogóle wyścig juniorski rozgrywano na raty. Najpierw ostrzeżenie za start otrzymał Alex Zgardziński. - Ale ciałem się ruszył, nie sprzęgiełkiem - zauważył Robert Kościecha, który wespół z Sergiuszem Ryczelem komentował mecz. Nie brakowało też opinii na temat słabo jadącego Jasona Doyle'a. Australijczyk po zwolnieniu taśmy w 4. biegu zamiast pojechać do przodu, wystrzelił w górę. - Mówiąc żużlowym żargonem, motocykl mu zdechł - twierdził Cegielski. - Maszyna Doyle'a to jakiś osiołek! - ironizował natomiast Majewski. - Rzuca motocyklami, krzyczy. Może taka forma mobilizacji coś da i zacznie jechać swoje, bo Falubaz go potrzebuje - komentował już nieco później poczynania lidera klasyfikacji Grand Prix Cegielski. Jak już wiemy, metody Doyle'a zdały się na nic.

Spotkanie potoczyło się pomyślnie dla Fogo Unii Leszno. Remis w rewanżu i dziesięciopunktowe zwycięstwo w dwumeczu sprawiły wielką radość menedżerowi Piotrowi Baronowi. - Po prostu cieszę się jak jasna cholera! - wypalił z rozbrajającą szczerością niedługo po 15. biegu. Sergiusz Ryczel zwrócił z kolei uwagę na dwa oblicza tego spotkania. - Przyszła mi absurdalna rzecz do głowy. Mam wrażenie, że pierwsze 8 biegów jechali jacyś juniorzy a dopiero później zrobił nam się mecz - rozważał.

- Nie będzie tyle wody co ostatnio podczas Grand Prix, bo nie ma dyrektora Morrisa - takim żartobliwym komentarzem przywitał się z gorzowskiego owalu Wojciech Dankiewicz. I za chwilę zaliczył małą gafę, za którą obwinił będących na obchodzie toru zawodników gospodarzy. - Absencja Sławka Drabika... znaczy Maksyma, na pewno będzie mieć wpływ na tę rywalizację. Przepraszam, ale tutaj gospodarze nas dekoncentrują - szybko z uśmiechem na ustach wytłumaczył się z przejęzyczenia.

ZOBACZ WIDEO Wykluczenie Ljunga i atomowy Zagar. Zobacz skrót meczu Dackarna - Smederna [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Stawka spotkania wywoływała dużo emocji. Po każdej serii oba teamy zbierały się na odprawy. Kamery chciały podejrzeć i podsłuchać o czym dyskutuje się w boksach gości i gospodarzy. - Ludzie, nie przeszkadzajcie. Dajcie nam się naradzić - usłyszeliśmy z ust Krzysztofa Gałandziuka w kierunku kamery. - Ale my tylko chcieliśmy posłuchać... - wytłumaczyła widzom Daria Kabała-Malarz. Ostatecznie nSport+ udało się zarejestrować narady obu zespołów, które odpuściły i zaakceptowały obecność operatorów.

Jak zwykle z charakterystyczną dla siebie intonacją wyścigami pasjonował się Tomasz Dryła. - Kasprzak wjechał jak harpun! "KejKej" show! - komentował akcję Krzysztofa Kasprzaka z 5. biegu. - Zaraz zobaczymy, co zrobi Martin Vaculik, który dziś czuje krew... Vaculiiiiiik! Co za nieprawdopodobna jazda! Zaczął wygrywać w sobotę w Teterow i nie zamierza skończyć do białego rana! - tak z kolei dodawał emocji w 9. biegu, który wygrał Słowak. Po wyścigu zawodnik oglądał na gorąco powtórki. - Zobacz, spójrz na ten uśmiech, on mówi wszystko - zwracał się Dryła do Dankiewicza. - Dziękuję, pozamiatałem w tym wyścigu - odparł Dankiewicz udając Vaculika.

Na temat Słowaka, który po trzech seriach startów miał na koncie komplet punktów, rozpływano się też w studio. Kabała-Malarz nazwała go człowiekiem z kosmosu. Komentatorzy chwalili również Vaclava Milika. - Jeśli po sezonie nie wykona do niego telefonu ktoś z Gorzowa, to będę zaskoczona - oznajmiła prowadząca meczowe studio. - Ale sądzę, że trudno będzie go nakłonić do zmiany klubu - stwierdził Sławomir Kryjom. - Myślę, że cały Wrocław kombinuje teraz, jakby go sklonować i powkładać w luki w składzie - mówił natomiast z całkowitym przekonaniem Dankiewicz.

- Jeśli żużel ma pisać jakieś nieprawdopodobne scenariusze, to to się właśnie dzieje - komentował Dryła, gdy wrocławianie prowadzili 5:1 w 12. biegu. Jego słowa okazały się prorocze.

Komentarze (1)
avatar
CKM_
11.09.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Vaszek Milik zaimponował w ostatnim wyścigu. Widać było, że to już jest nastawienie do jazdy w stylu na śmierć i życie, na maksa i bez dopuszczania myśli o strachu.