O krok od tragedii podczas treningu. Berntzonowi można by postawić pomnik (tak minął mi rok)

Chwile grozy podczas treningu, smutek po kontuzji Tomasza Golloba i wielkie emocje w rodzinnym mieście - tak w pigułce minął mi ten rok. Może nie wszystko przebiegało, jakbym sobie wymarzył, ale i tak jestem z niego zadowolony.

Mateusz Domański
Mateusz Domański
Żużlowcy GTM Startu w gotowości bojowej WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Żużlowcy GTM Startu w gotowości bojowej
Moje serce zabiło mocniej podczas jednego z przedsezonowych treningów w Gnieźnie. Pod taśmą stanęli Adrian Gała oraz Kevin i Patryk Fajferowie. Coś mnie tknęło, by podejść blisko bandy i nagrać ten wyścig. Nie spodziewałem się jednak, że już na pierwszym łuku, niedaleko mnie, dojdzie do groźnego upadku z udziałem kuzynów. Nie to było jednak w tym wszystkim najstraszniejsze. Okazało się, że po kolizji motocykl Kevina nie zgasł i rozpędzony wpadł na murawę, podążając w kierunku mechanika. Właśnie wówczas moje serce zabiło mocniej - oczywiście ze strachu. Na szczęście nie doszło do tragedii, ale osoba z teamu Adriana Gały w ostatnich momentach odskoczyła od rozpędzonej maszyny.

Nie mogę również pominąć Tomasza Golloba. Serducho waliło niesamowicie mocno, kiedy dotarły do mnie pierwsze informacje dotyczące wypadku naszego mistrza. Z niecierpliwością wyczekiwałem na kolejne wieści, łudząc się, że może zaszła jakaś pomyłka. Wierzyłem, że następne doniesienia będą optymistyczne. Niestety, wszyscy wiemy, jak się sprawa potoczyła... Mistrzu, wracaj do zdrowia!

Bohater sezonu. Bez wątpienia Patryk Dudek. W cyklu Indywidualnych Mistrzostw Świata spisał się zdecydowanie lepiej, niż niektórzy przypuszczali. Ja po cichu wierzyłem w zielonogórzanina, ale przyznam szczerze, że nie obstawiałem, iż zakończy sezon ze srebrnym medalem. Mam nadzieję, że w przyszłym roku Patryk nie spuści z tonu i powalczy o mistrzostwo. Oprócz Grand Prix, dobrze radził sobie w lidze, o czym też nie można zapominać.

Akcja sezonu. Rewanżowy finał 2. Ligi Żużlowej: HAWA Start Gniezno vs Speed Car Motor Lublin. Wyścig 11. Ostatni łuk. Paweł Miesiąc prowadzi, a Oliver Berntzon jedzie drugi. Wydaje się, że Szwed nie odważy się zaatakować rywala, bo ten nie zostawi mu miejsca przy krawężniku. Skandynaw stawia jednak wszystko na jedną kartę i odważnie wjeżdża pod Miesiąca. Lublinianin upada. Kibice łapią się za głowy. Niektórzy widzieli kontakt, a inni są przekonani, że sędzia Wojciech Grodzki wykluczy zawodnika Motoru. Ostatecznie sprawdza się ten drugi scenariusz i wynik wyścigu zostaje zweryfikowany na 5:0.

Nie mam wątpliwości, że to była akcja na wagę awansu do Nice 1. Ligi Żużlowej. Wydaje mi się, że gdyby Berntzon nie zagrał va banque, to promocję do wyższej klasy rozgrywkowej po finale w Gnieźnie świętowaliby lublinianie. Kibice chyba trochę zapomnieli o tej szarży Szweda, bo jak czasem z nimi rozmawiam, to nie wymieniają go jako głównego ojca sukcesu Startu. A moim zdaniem tą akcją prawie zasłużył na pomnik. Nawiązując jeszcze do tej kontrowersyjnej sytuacji z upadkiem Miesiąca - nie chciałbym być wówczas w skórze sędziego Grodzkiego. Widoczność z wieżyczki miał raczej słabą, a i kamery były rozmieszczone tak, że raczej wiele nie pomogły.

Skandal roku. Sprawa Grigorija Łaguty. Skandalem jest, że stosował doping, ale jeszcze większym nieporozumieniem nazwałbym to, co działo się po wykryciu w organizmie Rosjanina niedozwolonych środków. To była istna parodia. W zasadzie ta telenowela jeszcze się chyba nie skończyła. Przecież nie możemy jednoznacznie stwierdzić, że za chwilę ktoś nie wyskoczy z nowymi informacjami albo pomysłami na rozwiązanie tej sprawy. Takie historie na pewno nie pomagają polskiemu żużlowi i nie umacniają jego pozycji w oczach zarówno rodzimych, jak i zagranicznych miłośników "czarnego sportu".

Cytat roku. Nie przypominam sobie, by któreś słowa szczególnie przypadły mi do gustu. Kiedyś po meczu rozbawił mnie Eduard Krcmar, który przyczyn słabszego wyniku doszukiwał się w zjedzonej na śniadanie jajecznicy. Mówił, że następnym razem spożyje parówki i powinno być lepiej. Przy okazji kolejnego meczu żartobliwie zapytałem zatem, czy faktycznie tym razem postawił na mięsny przysmak. Okazało się, że Czech niestety nie dotrzymał słowa... Zabawna sprawa, choć może nie do końca murowany kandydat na cytat roku. Jeżeli chodzi o złotoustych, to uwielbiam Witolda Skrzydlewskiego i Władysława Golloba. Ci panowie mówią tak barwnie, że mógłbym ich słuchać i czytać godzinami.

ZOBACZ WIDEO KSW 41: wzruszający gest dla Tomasza Golloba

Liczba roku - 10. Nie chcę, by ktoś mi zarzucił brak obiektywizmu czy sympatyzowanie z jakimś klubem, ale ponownie nawiążę do Startu Gniezno. Wydaje mi się to całkiem normalne, skoro właśnie nad tym klubem sprawuję opiekę medialną z ramienia WP SportoweFakty. Dlaczego dziesiątka? Różnicą tylu "oczek" czerwono-czarni musieli wygrać u siebie z lublinianami, by awansować do Nice 1. Ligi Żużlowej. To się powiodło, choć w pewnych momentach gnieźnianie absolutnie nie mogli być pewni promocji do wyższej klasy rozgrywkowej. Motor postawił naprawdę twarde warunki, dlatego cieszę się, że również będzie startował na zapleczu PGE Ekstraligi. Lublinianom należał się ten awans.

Z tego tekstu byłem szczególnie dumny. Zrobiłem sobie szybki rachunek tegorocznej twórczości i doszedłem do wniosku, że w każdy tekst wkładałem całe serce i starałem się, by był maksymalnie przyjazny czytelnikowi. Trudno wybrać jakąś perełkę, tym bardziej, że w tym roku ograniczałem się głównie do gnieźnieńskiego podwórka. Fajnie wyszedł wywiad z Rafałem Konopką. Szczególnie ucieszyło mnie wówczas to, jak bardzo szczere były jego odpowiedzi. Jestem zadowolony również z tego, że udało mi się dotrzeć do Darcy'ego Warda i przeprowadzić z nim krótką rozmowę.

Czy Oliver Berntzon będzie jednym z liderów Startu Gniezno w sezonie 2018?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×