"Na pełnym gazie" to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca i szkoleniowca, a obecnie cenionego żużlowego eksperta.
***
Wiem, co to znaczy stracić swoje dziecko i nikomu nie życzę tego, by znalazł się w podobnej sytuacji. Może dlatego odejście Krystiana Rempały poruszyło mnie tak bardzo. Strasznie współczuję Jackowi i rodzinie Rempałów, często wracając do jego syna i tego potwornego upadku na torze myślami. Boli mnie to, że nasze środowisko żużlowe o tym młodym, zdolnych chłopcu powoli zapomina. Druga rocznica śmierci Krystiana przeszła praktycznie bez echa.
To bardzo przykre, że tak prędko zapominamy o tych, którzy zostawili zdrowie, a czasem i życie na torze żużlowym. Nasze polskie środowisko nie jest zbyt duże, dlatego tym bardziej powinniśmy pamięć o tych, którzy odeszli pielęgnować. Nieistotne jest w tym przypadku to, ile dany sportowiec miał lat i ile osiągnął. Krystian był zdolnym i świetnie zapowiadającym się żużlowcem. Mógł zrobić wielką karierę. Myślę, że chociażby z szacunku do niego samego, a także jego rodziny, rocznica śmierci powinna być przez nasze środowisko żużlowe godnie obchodzona.
Problem jest jednak szerszy. W ostatnią sobotę jedna z osób wspomniała w rozmowie ze mną, że praktycznie nie słyszy się już nic o Tomaszu Gollobie. Od jego wypadku nie minęły dwa lata, a wygląda to tak, jakby już wszyscy o nim zapomnieli. Owszem, kilka miesięcy temu był bal i zbiórka pieniędzy, ale od czasu jego podróży na leczenie do Chin, temat kompletnie ucichł. Jestem tym zaskoczony, bo mówimy przecież o najwybitniejszej postaci w historii polskiego żużla i jednym z najlepszych żużlowców w historii tej dyscypliny. Bardzo mnie to zasmuca i żeby czasem nie okazało się, że za 2-3 lata Tomasz zostanie z tym wszystkim zupełnie sam.
Niektórzy mówią, że Jan Krzystyniak potrafi tylko krytykować. Uważam jednak, że trzeba wytykać środowisku żużlowemu błędy. Niestety, ale w życiu jest zwykle tak, że interesujemy się danym człowiekiem, dopóki mamy do niego jakiś interes i póki dana znajomość nam się opłaca. Później taka osoba zostaje często odstawiona na boczny tor. Liczę, że osoby decyzyjne pójdą po rozum do głowy i ani o Krystianie Rempale, ani o walczącym o powrót do zdrowia Tomku Gollobie nasz żużel nie zapomni.
Jan Krzystyniak
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po zielonogórsku