ZWYCIĘZCA. Nie zawsze trzeba wygrać ligę, by zyskać uznanie. Pokazał to właśnie Rafael Wojciechowski, który po awansie do Nice 1.LŻ nie zrobił rewolucji w składzie. Postawił na niechcianego Juricę Pavlicia. Trafił również z juniorem Maksymilianem Bogdanowiczem. Pokerowym zagraniem było zaufanie Adrianowi Gale i Marcinowi Nowakowi. Niewielu wierzyło, że mogą się oni zaliczać do czołowych żużlowców pierwszej ligi. Gała z przeciętnego zawodnika stał się prowadzącym parę, który nie bał się największych tuzów. Przywoził za plecami choćby Andreasa Jonssona. Ostatecznie osiągnął jedenastą średnią w lidze. Wyżej spośród gnieźnieńskich zawodników sklasyfikowany był tylko Jurica Pavlić. Z Chorwatem Wojciechowski trafił w dziesiątkę.
Siłą Startu był kolektyw. W TOP10 najskuteczniejszych żużlowców Nice PLŻ jest tylko wspomniany wcześniej Pavlić. W Gnieźnie nie było gwiazd. Był za to zespół, a to często prowadzi do lepszych wyników niż papierowe "dream teamy". I za to właśnie beniaminkowi z Gniezna należą się duże brawa. Przed sezonem wielu skazywało go na miejsce w barażach. Zespół z pierwszej stolicy Polski nie tylko awansował do fazy play-off, a nawet otarł się o finał.
Ambitny menedżer, Rafael Wojciechowski marzy o PGE Ekstralidze w Gnieźnie. Zbudowanej jednak nie na bazie gwiazd, a własnych chłopaków. Zadanie karkołomne, ale nie niewykonalne. Czasami na bazie dobrej atmosfery i miejscowych zawodnikach zżytych ze środowiskiem można zdziałać więcej, niż posiłkując się drogą armią zaciężną.
NASZA KOLEJNOŚĆ:
1.Rafael Wojciechowski
2.Dariusz Śledź
3.Nikołaj Kokin
Za Rafaelem Wojciechowskim umieściliśmy Dariusza Śledzia. To trener o uznanym w środowisku żużlowym nazwisku. Najpierw awansował przez baraże do Nice 1. LŻ z Speed Car Motorem Lublin, a następnie w cuglach wygrał rundę zasadniczą tych rozgrywek. Owszem, po awansie Śledź miał wzmocniony zespół. Wypalił transfer Jonssona, który został najskuteczniejszym żużlowcem całej ligi. Motor dysponował ponadto najlepszą juniorską parą Nice 1.LŻ. W finale zespół z Lublina dokonał wręcz niemożliwego. Odrobił 14 punktów straty z pierwszego meczu w Rybniku i awansował po 23 latach do PGE Ekstraligi. Wyjaśniamy, że Śledzia umieściliśmy niżej w rankingu tylko z uwagi na to, że Motor miał znacznie silniejszy skład niż Start i był wymieniany w gronie faworytów ligi. Zespół z Gniezna niewielu typowało do czołowej czwórki, a Start utarł nosa choćby zespołom z Gdańska i Łodzi, które miały znacznie większe aspiracje do play-offów, ale nie potrafiły ich potwierdzić na torze.
Trzeci w naszym rankingu to Nikołaj Kokin. Łotewski szkoleniowiec na przekór wszelkim przeciwnością losu znów ze swoją drużyną dotarł do czołowej czwórki. Odpadł w półfinale, ale w kolejnym sezonie dał pojeździć młodzieży, która zebrała cenną lekcję. Drużyna z Daugavpils miała mocne wsparcie skandynawskie w osobach Timo Lahtiego i Petera Ljunga. Bez nich nie dałaby rady wskoczyć do czwórki. Za szkolenie następców Andrzeja Lebiediewa Kokinowi należą się duże brawa.
ONI ZAWIEDLI. Największym przegranym sezonu 2018 jest bez wątpienia menedżer, Tomasz Żentkowski. Euro Finannce Polonia Piła na papierze dysponowała składem, który powinien powalczyć, jeśli nie o czwórkę, to środek tabeli Nice 1.LŻ. Prawda okazała się brutalna. Problemy organizacyjno-finansowe klubu przełożyły się drastycznie na postawę zespołu w lidze. Żentkowski w atmosferze skandalu został odsunięty od wszelkich funkcji, jakie pełnił w klubie.
Pilanie znaleźli się w barażach, które niespodziewanie przegrali z MDM Komputery TŻ Ostrovią. W nich to już nie Żentkowski, a Mirosław Kowalik poprowadził Polonię. Kowalika też można uznać za jednego z przegranych tego sezonu. Miał awansować do Nice 1. LŻ ze Stalą Rzeszów, ale odszedł z Podkarpacia w połowie rozgrywek. Związał się później z Piła, której miał uratować pierwszoligowy byt. Tego celu również nie udało się zrealizować.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo 2019 PZM Warsaw FIM SGP of Poland