Najbardziej utytułowanym żużlowcem Wielkiej Brytanii w IMŚ stał się już w 2016 roku, gdy zdobył srebrny medal, wyrównując wynik Freddiego Williamsa (obaj mieli też dwa złota). Tai Woffinden w następnym sezonie dołożył brąz, a w ostatnim kolejny tytuł. Wskoczył tym samym do dziesiątki najbardziej utytułowanych w historii. Wciąż ma apetyt na więcej, nie kryje się z chęcią dogonienia legend: Tony'ego Rickardssona i Ivana Maugera, którzy sześciokrotnie stawali na najwyższym podium. Obecnie Brytyjczyk jest gwiazdą numer jeden sportu żużlowego na świecie.
2009 - bez medalu w IMŚJ, choroba ojca
Dekadę temu nie zapowiadało się, że za kilka lat Woffinden szturmem wejdzie do czołówki i zacznie kolekcjonować medale. Owszem, był jednym z najlepszych juniorów na Wyspach, drugi rok startował w Ekstralidze w barwach Włókniarza Częstochowa, ale w tamtym momencie większą karierę przepowiadano innym. Rok starszy Emil Sajfutdinow w wieku niespełna 20 lat sięgał po brąz IMŚ, w czempionacie juniorskim złoty krążek wywalczył zaledwie 17-letni Darcy Ward, a w ojczyźnie duże nadzieje były pokładane w Lewisie Bridgerze.
ZOBACZ TAKŻE. Droga Jasona Doyle'a na szczyt wiodła przez szpitalne sale
Medalu w IMŚJ Brytyjczyk zresztą nie zdobył nigdy. W 2009 roku w chorwackim Gorican miał szansę na zwycięstwo, ale w pierwszym starcie dotknął taśmy i choć wygrał cztery kolejne biegi, rywalizację zakończył na czwartym miejscu po przegranym biegu dodatkowym z Juricą Pavlicem i Patrickiem Hougaardem. Na krajowym podwórku sięgnął z Wolverhampton Wolves po triumf w Elite League, mając w tym sukcesie spory udział. Drzemał w nim potencjał, chłonął doświadczenie, nie bał się twardej walki.
ZOBACZ WIDEO Ważna rola ojców w żużlowych teamach. Zmarzlik i Janowski zdradzają szczegóły
Od najmłodszych lat czuwał nad nim ojciec Rob. Niestety, gdy latorośl uznanej szanowanej persony brytyjskiego speedwaya poszerzała sportowe horyzonty, opiekun Taia poważnie zachorował. Zmarł w styczniu 2010 roku, na krótko przed debiutem syna w Grand Prix. Woffinden junior otrzymał wtedy od organizatorów stałą dziką kartę. Mógł liczyć na pomoc menadżera Petera Adamsa, ale był zagubiony i nie do końca gotowy na takie wyzwanie. Zderzenie z cyklem okazało się bolesną, choć potrzebną lekcją. Zajął piętnaste miejsce, tylko w jednej rundzie awansując do fazy półfinałowej.
2019 - szybki, regularny, po prostu najlepszy
Kolejne dwa lata przejechał bez większego błysku, ale raz jeszcze dostał szansę od BSI. Z braku laku Brytyjczycy "musieli" mieć swojego przedstawiciela w elicie, a słaba jazda Chrisa Harrisa i brak innych kandydatów, oznaczały stałą przepustkę dla Woffindena na cykl 2013. Spodziewano się lepszej jazdy jak poprzednio, jednak nie tego, że wychowany na zachodnim wybrzeżu Australii 23-latek... zakończy sezon ze złotym medalem na szyi. To obok Nickiego Pedersena z 2003 roku najmniej spodziewany triumfator końcowej klasyfikacji GP.
Wówczas wskoczył na nieosiągalny wcześniej poziom i co istotne, nie był to jednorazowy wyskok. Woffinden przez wszystkie kolejne sezony nie wypadł poza pierwszą czwórkę klasyfikacji generalnej GP, tylko raz (2014) kończąc zmagania poza podium. Po dwóch latach zdobył drugi tytuł, a niedawno trzeci. Nieustannie plasuje się w czołówce w PGE Ekstralidze (najlepszy w 2013), już jest ikoną Betard Sparty Wrocław i absolutnym liderem reprezentacji.
ZOBACZ TAKŻE. Mija dekada, a Łotysze nie zmieniają filozofii. Lokomotiv wciąż solidny
W czym tkwi klucz do sukcesu Brytyjczyka? Od 2013 roku dysponuje nie tylko znakomitym sprzętem, który z początku wychodził spod ręki wieloletniej "jedynki" na rynku tunerów - Petera Johnsa. Emanuje spokojem, a gdy trzeba, zachowuje się na torze bardzo zdecydowanie. Przezwycięża trudne momenty, gdy szwankuje zdrowie, bardzo dobrze układa mu się współpraca z Jackiem Trojanowskim, świetnym mechanikiem. Woffindena nie zaskakują żadne torowe warunki, wszędzie potrafi być mocny, cechuje go uniwersalność. Taka, jaką posiadały największe osobistości w historii tej dyscypliny.
To, co cechuje mistrzów to bycie nienasyconym. "Woffy" taki właśnie jest. W tym roku spróbuje zrobić to, czego dotąd nie potrafił - obronić koronę. W erze GP udało się to tylko dwóm wspomnianym asom: Rickardssonowi (dwukrotnie) i Pedersenowi.
Gary Havellock raz 92
Mark Loram raz 2000 ( bez zadnej wygranej eliminacji GP)
możliwe że kogoś ominąłem, ale taki Czytaj całość