Wiktor Lampart: Grigorij Łaguta jest dla mnie wzorem. On podniesie poziom naszej drużyny (wywiad)

Pozyskanie Grigorija Łaguty przez działaczy Speed Car Motoru Lublin tchnęło wiarę w innych zawodników tego klubu. - Nasze szanse na utrzymanie w PGE Ekstralidze wzrosły. Rosjanin jest doskonałym zawodnikiem - mówi junior Wiktor Lampart.

Kamil Hynek
Kamil Hynek
Wiktor Lampart na prowadzeniu WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Wiktor Lampart na prowadzeniu
Kamil Hynek, WP Sportowe Fakty: Za panem pierwsze, zimowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Jak wrażenia po pobycie w Zakopanem?

Wiktor Lampart, Speed Car Motor Lublin: Świetnie. Praktycznie ze wszystkimi znałem się z toru, dlatego aklimatyzacja przeszła dość gładko. Strzeliłem też sobie samobója, ponieważ zainicjowałem chrzest, który przeszli debiutanci więc w tym i ja. Doszedłem do wniosku, że jak to tak przyjechać pierwszy raz na obóz kadrowy, bez pasowania na reprezentanta kraju?

Lubi pan sporty zimowe?

Od pięciu lat głównie śmigam na "desce", ale narty też nie są mi obce. Lubię zjazdowe, bo za biegówkami nie przepadam.

Musiał pan się do nich przemóc?

W Livigno, gdzie udaliśmy się na obóz z lubelskim klubem, trasy były świetne, dużo bardziej profesjonalne niż tutaj. Ale mimo wszystko nie zmienię zdania, nie fascynują mnie narty biegowe i taka forma codziennego treningu w ogóle mnie nie kręci. We Włoszech trochę zrobiłem się w konia. W grafik wpisano nam dzień w dzień zjazdówki, a jak przyszło, co do czego, trzeba było założyć na nogi biegówki. Nie wyszło zbyt fortunnie (śmiech).

Czytaj także: Prezes ekstraligi o psuciu rynku. KSM lekarstwem?

Awansował pan ze Speed Car Motorem Lublin do PGE Ekstraligi. Najwyższa klasa rozgrywkowa niesie za sobą całkowicie inne wymagania. Czy to oznacza, że jeśli chodzi o sprzęt będzie pan uzbrojony po zęby?

W zeszłym sezonie dostaliśmy mnóstwo części od Taia Woffindena. Nieważne, że używanych, wszystkie zachowane w świetnym stanie. Tym sposobem trochę środków zostało zaoszczędzonych. Teraz już tak nie będzie. Stawiamy tylko na nowe partie. Silniki gotowe leżą w domu, rzeczy wysłaliśmy do chromowania i lakierowania. Jak tylko uporamy się z budową warsztatu, ruszymy z ostatecznym składaniem motocykli.

Odkąd w pana teamie znajduje się menedżer Rafał Trojanowski ma pan od tego typu rzeczy czystą głowę, czy lubi popatrzeć mu na ręce?

Mam pełne zaufanie do Rafała. Świetnie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Poza tym w teamie znajduje się jeszcze dwóch mechaników, nad którymi sprawuj pieczę. Rafał wie co w żużlu piszczy, zna się na robocie, m.in. dzięki temu tworzymy zgrany team. A muszę dodać, że pole do nauki było spore. Wziąłem dwóch kolegów z mojej miejscowości, którzy nie byli całkowicie "zieloni", ale jednak w rok czasu przyswoili nieprawdopodobną wiedzę. Wcześniej grzebaliśmy wspólnie przy crossówkach, podpatrywali jak sam to ogarniam i postanowili, że spróbujemy połączyć siły. Sprawdzili się, dlatego myślę, że stworzymy zespół na lata.

Na pozostanie w Motorze zdecydował się również pana brat - Dawid. Dalej stworzycie wspólny team?

Będziemy ściśle współpracować na zasadzie wymiany wskazówek i poglądów. Nasze teamy składają się w grupę, często wysyłamy sobie zdjęcia. Design motocykli także będzie podobny, o ile nawet nie identyczny. Z Dawidem uczęszczam na zajęcia z trenerem personalnym i jest nas w sumie trzech, nie ma zbędnych ludzi. To tylko pokazuje naszą więź.

Macie nowego kolegę w Lublinie - Grigorija Łagutę. Uważa pan, że z Rosjaninem wasze szanse na utrzymanie w PGE Ekstralidze wzrosły?

Zdecydowanie tak. Cieszę się, że Grigorij do nas dołączy, bo jest doskonałym zawodnikiem i i z całym przekonaniem powiem, że podniesie poziom naszego zespołu. Poza tym podpatruję go, podoba mi się jego styl jazdy. Jestem pewny, że będziemy się świetnie dogadywać.

Czyli Łaguta w Lublinie, to z pana punktu widzenia idealne rozwiązanie, ponieważ wzoruje się pan na tym żużlowcu?

Można tak powiedzieć. Łaguta jest jednym najefektowniej jeżdżących zawodników na świecie. Staram się czerpać z jego sylwetki, układania się na motocyklu jak najwięcej.

Znaliście się wcześniej, czy w Lublinie nastąpi wasze pierwsze spotkanie?

Widywaliśmy się, gdy towarzyszyłem bratu Dawidowi na różnych zawodach i on akurat też brał w nich udział. Udało się zamienić parę słów.

Gdyby zaszła taka konieczność czuje się pan już na siłach zastępować z rezerwy starszych kolegów z podstawowego składu?

Ósemka nie jest w tym momencie dla mnie. Bardziej potrzebny jestem pod numerem dla młodzieżowca. Ale i z tej perspektywy otwiera się furtka na wyjechanie za kogoś do biegu. Czuję, że otrzymam swoją szansę, zmieniając seniora i wezmę udział nie w trzech regulaminowych, ale nawet czterech wyścigach podczas meczu. Wiem, że przeskok między Nice 1 LŻ. a PGE Ekstraligą jest spory, ale skoro radziłem sobie na trudniejszych torach występując poziom niżej, to teraz będzie mi łatwiej. Osobiście cieszę, gdy jeździmy zawody młodzieżowe na torach ekstraligowych. Dzięki temu jestem z nimi obyty. Chyba tylko Wrocław ominąłem w poprzednim roku, a tak resztę mam zaliczoną. O wszystkich mogę się wypowiadać tylko pozytywnie.

Czytaj także: Nie tylko Łaguta zszokował środowisko. Te wybory również były bardzo głośne

Długo musiał się pan uczyć toru w Lublinie. Motoru szmat czasu nie było w najwyższej lidze i dużo wspomina się o tym, że waszym największym handicapem będzie właśnie specyficzny obiekt przy al. Zygmuntowskich, praktycznie dla wszystkich zagadkowy. Czołówka nie miała z nim dawno kontaktu?

Gdy pierwszy raz zbierałem sprzęt z parku maszyn po zawodach w Lublinie, na twarzy próżno było szukać uśmiechu. Pamiętam jak dziś. Podczas MMPPK zdobyłem zaledwie trzy oczka. Strasznie mnie sponiewierało, wywracałem się ze trzy razy. Po takiej prezentacji mógłbym powiedzieć, że tor jest faktycznie trudny, ale okazja do poprawki nadeszła błyskawicznie. Nazajutrz wywalczyłem już dwanaście punktów i aktualnie świetnie się "dogadujemy".

ZOBACZ WIDEO Będzie zz-tka za Joannę Cedrych? Co z Tomaszem Dryłą?

Wspominał pan wcześniej o trenerze personalnym, a pan znajduje się w grupie zawodników, którzy korzystają z porad psychologa?

Tak, ale to dość świeża sprawa. Jeszcze w zeszłym sezonie nie chodziłem do takiego człowieka. Uważam jednak, że teraz taka współpraca przyda się i da owoce w postaci dobrej formy w rozgrywkach. Są mankamenty, które ewidentnie muszę poprawić i psycholog może mi w tym pomóc. Mocno kuleje u mnie wyjście spod taśmy i reakcja startowa. Twierdzę, że jeśli popracuję nad głową, rozwinę umysł, poprawię te elementy. Nie da się wprowadzić korekt chodząc wyłącznie na siłownię, szukając rozwiązań siłowych. Niezwykle ważna jest sfera mentalna i poukładanie sobie pewnych zagadnień w mózgu, zakodować je.

Czyli swoją największą bolączkę upatruje pan w kiepskim refleksie i słabym momencie startowym. Akurat w PGE Ekstralidze ten detal ma kolosalne znaczenie. Po przegranej walce na dojściu do pierwszego łuku zazwyczaj nie ma już później przebacz?

Moja teza się różni. Jestem zdania, że na poziomie Nice 1 LŻ. trudniej o wyprzedzanie na dystansie. W najlepszej lidze świata te obiekty są szersze i gwarantuję, że nie ominą nas doskonałe mijanki oraz manewry na trasie.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy z Grigorijem Łagutą w składzie Speed Car Motor Lublin utrzyma się w PGE Ekstralidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×