Jason Doyle trafił do szpitala w Toruniu w niedzielę, po tym jak uczestniczył w fatalnym wypadku w meczu PGE Ekstraligi. Zawodnik Get Well Toruń nie miał najlepszych warunków w placówce, o czym można się przekonać oglądając zdjęcie jego śniadania (czytaj więcej o tym TUTAJ), ale we wtorek otrzymał wypis.
Doyle wskutek kolizji, do której doprowadził Matej Zagar, złamał żebro. Ma też przebite płuco. Jego stan jest jednak na tyle dobry, że lekarze zezwolili mu na odbywanie lotów samolotem.
Czytaj także: Protasiewicz bohaterem derbów
W tej chwili nie wiadomo, jak długo potrwa przerwa w startach Indywidualnego Mistrza Świata z sezonu 2017. Pesymistyczny wariant zakłada, że Doyle'a najwcześniej zobaczymy na torze po sześciu tygodniach rekonwalescencji. On sam ma być jednak zdeterminowany, by jak najszybciej wrócić do ścigania.
ZOBACZ WIDEO Piłkarskie podsumowanie tygodnia: kto będzie mistrzem Polski, a kto wygra Ligę Mistrzów?
Przypomnijmy, że Doyle już raz udowodnił, że potrafi wygrać z bólem. W roku 2017, mimo skomplikowanego złamania stopy, kontynuował występy w kolejnych zawodach i nie przeszkodziło mu to nawet wygrać cyklu Speedway Grand Prix. Starty okupił jednak olbrzymim bólem i odbyciem operacji po zakończeniu sezonu.
Czytaj także: Rusza liga szwedzka
Doyle'a ma zabraknąć w szeregach Get Wellu w najbliższym meczu z MRGARDEN GKM-em Grudziądz. Wykluczony jest też jego występ w półfinale Speedway of Nations w Manchesterze. Do zawodów dojdzie w najbliższą sobotę.
Trudno się jednak dziwić determinacji Doyle'a, bo Australijczyk chce zrobić wszystko, by nie ominąć BOLL Warsaw Grand Prix Polski, która zainauguruje tegoroczną rywalizację o tytuł mistrza świata. Jeden z celów 33-latka na ten sezon to walka o odzyskanie miana najlepszego żużlowca na świecie.