Żużel. Trudne charaktery, czyli gdzie może być gęsta atmosfera. Włókniarz to tykająca bomba. GKM już nie taki grzeczny?

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jason Doyle
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jason Doyle

forBET Włókniarz ściągnął Jasona Doyle'a i od razu stał się kandydatem do jazdy w finale, ale i tykającą bombą. W żadnym ekstraligowym klubie nie ma tylu silnych charakterów. Jeśli coś pójdzie nie tak, to gęstą atmosferę będzie można kroić nożem.

[tag=6252]

Marek Cieślak[/tag] i Jason Doyle znowu razem. Doświadczony trener doskonale wie, co go czeka, bo pracował z nowym nabytkiem forBET Włókniarza w Falubazie Zielona Góra. Wtedy sam sprowadził go do klubu i długo wydawało się, że ten ruch będzie strzałem w dziesiątkę. Rzecz w tym, że w sezonie 2017 to właśnie największy as Cieślaka przegrał drużynie sezon. Jego katastrofalna postawa w półfinale PGE Ekstraligi zniweczyła wszystkie plany. Doyle walczył wtedy o tytuł mistrza świata i indywidualne interesy przedkładał nad dobro drużyny. Największą ofiarą jego podejścia okazała się drużyna.

- Nie ma drugiej takiej drużyny w PGE Ekstralidze jak Włókniarz. Transfer Doyle'a to jedno, ale trzeba pamiętać, że doszedł również Holta, a w klubie został Madsen. Każdy z nich to wielka indywidualność. Cieślaka czeka wielka misja. Musi sprawić, żeby każdy z nich myślał o zespole, a nie tylko o sobie - komentuje były prezes częstochowskiego klubu Marian Maślanka.

Zobacz także: Fiasko negocjacji Apatora z braćmi Curzytkami. W Toruniu mają nowy plan na juniorów

Można jednak powiedzieć, że Cieślak dostał to, czego sam chciał. Trener po przegranym dwumeczu o brąz w sezonie 2018 poróżnił się z Michałem Świącikiem, bo wymarzył sobie sprowadzenie do klubu gwiazdy w miejsce Mateja Zagara. Prezes nie spełnił ostatecznie jego zachcianki, którą miał być transfer Martina Vaculika. Teraz Cieślak otrzymał swoją gwiazdę, ale o zupełnie innym charakterze.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają

- A ja uważam, że tarć w Częstochowie nie będzie, choć faktem jest, że Madsen i Holta raczej za sobą specjalnie nie przepadają - mówi nam Jacek Frątczak. - Doyle'a i Holtę miałem u siebie. Zgranie interesów takich ludzi to nie jest bułka z masłem, ale u mnie problemów z nimi nie było. Tym największym był brak wyników i to rzutowało na atmosferę. Włókniarz ma jednak silną ekipę i powinni wygrywać. A wtedy wszystko będzie ok - komentuje były menedżer Get Well.

Wyzwanie czeka także sztab szkoleniowy MRGARDEN GKM-u. Grudziądzanie byli do tej pory uważani za drużynę grzecznych chłopców, którzy tworzyli zgraną paczkę. - Wpuszczenie do tego towarzystwa Nickiego Pedersena może to trochę zmienić. Mogą być zgrzyty, ale nie spodziewam się żadnej katastrofy. To będą raczej pojedyncze wydarzenia - przekonuje Marian Maślanka.

Duńczyk, podobnie jak Doyle, jest skupiony przede wszystkim na własnym wyniku. W dodatku zdarza się, że przeszkadza kolegom. Tak było w zeszłym roku w Stelmecie Falubazie, kiedy przestawił na torze swojego rodaka Michaela Jepsena Jensena. Rogi Pedersen pokazywał wiele razy i niektórzy nie byli w stanie sobie z nim poradzić. Jedną z takich osób był Paweł Jąder, który w 2014 roku pełnił funkcję menedżera Fogo Unii. Podczas awantury w parku maszyn został popchnięty przez Pedersena, bo Duńczykowi nie spodobało się, że menedżer nie zwrócił uwagi Piotrowi Pawlickiemu za niestosowne zachowanie i biernie przyglądał się kłótni żużlowców. Unia z Nickim była wtedy tykającą bombą.

Zobacz także: Transfery. Adam Skórnicki wyjaśnia, dlaczego wybrał Orła. To nie była jedyna oferta

Wyzwaniem będzie także z pewnością Speed Car Motor, do którego trafił Matej Zagar. Słoweński komandos jest znany z impulsywnych relacji. Wystarczy przypomnieć sytuację z 2015 roku, kiedy podczas Grand Prix Polski uderzył swojego mechanika. Sprawa miała finał w sądzie i żużlowiec musiał zapłacić za to zachowanie 10 tysięcy złotych. W Lublinie o atmosferę się jednak nie martwią. - Uważam, że wystarczy rozmawiać, bo wielu zawodników ma przyklejone łatki tylko dlatego, że coś im się raz zdarzyło - mówi nam Jakub Kępa, prezes Motoru. - Robiliśmy już wiele akcji dla sponsorów i za każdym razem Matej chętnie pomagał. To nie jest tak, że nie myśli o drużynie. Jestem przekonany, że tak samo będzie w trakcie rozgrywek - przekonuje Kępa.

W pozostałych zespołach nie zanosi się na kwasy. PGG ROW Rybnik to kalka drużyny sezonu 2019. Jeśli dojdzie do niej Greg Hancock, to atmosfera na pewno się nie pogorszy. Niemal ten sam zestaw ludzki mamy w Lesznie i we Wrocławiu. Problemów raczej nie będzie w truly.work Stali, gdzie wraca doskonale znany trenerowi Chomskiemu Niels Kristian Iversen. Stelmet Falubaz też nie powinien narzekać, bo w miejsce Nickiego Pedersena sprowadził Antonio Lindbaecka, który nigdy nie był punktem zapalnym w żadnym swoim zespole.

Źródło artykułu: