Żużel. Betard Sparta może pluć sobie w brodę, że oddała Jakuba Jamroga

Działaczom Betard Sparty Wrocław w jesiennym okienku transferowym zabrakło twardych argumentów i determinacji, aby zatrzymać w drużynie Jakuba Jamroga. Teraz po wpadce dopingowej Maksyma Drabika mogą tego bardzo żałować.

Jakub Czosnyka
Jakub Czosnyka
Jakub Jamróg WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Jakub Jamróg
Po tym, jak wyszło na jaw, że Maksym Drabik złamał przepisy antydopingowe, w trudnym położeniu znalazł się jego klub. Betard Sparta Wrocław oczywiście będzie stawać na rzęsach, aby wybronić swojego zawodnika i jakimś cudem uniknąć kary zawieszenia. W tym celu już zatrudniła mecenasa od cudów, jednak ostatnie doniesienia nie pozostawiają złudzeń. Tylko cud sprawi, że mistrz świata juniorów uniknie kary.

Wrocławianie nie dość, że nie mają wartościowego zmiennika w miejsce Drabika, to na dodatek rynek jest na tyle ubogi, że za bardzo nie ma kogo wypożyczyć. Zresztą przydałby się im Polak, bo obecnie z seniorów został tylko Maciej Janowski posiadający polski paszport. Działacze mogą sobie teraz pluć w brodę, że zimą nie zatrzymali Jakuba Jamroga.

Żużlowiec początkowo był zainteresowany przedłużeniem współpracy. Później jednak zmienił zdanie, kiedy zorientował się, że inni zawodnicy mają w drużynie więcej forów. Nie podobało mu się to, że nie mógł liczyć na regularne starty, a władze klubu nie potrafiły przekonać go w trakcie negocjacji, że w nowym sezonie jego pozycja uległaby poprawie.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

- Z drugiej strony Kuba Jamróg nie jest niczyim zakładnikiem. Wybrał dla siebie lepszą opcję. Myślę, że w Lublinie dostał to, co jest dla niego najważniejsze, czyli szansę regularnej jazdy. Motor po prostu zaoferował mu to, czego Sparta nie mogła. Sądzę, że wiedząc nawet o problemach Drabika z antydopingówką i tak nie zdecydowałby się na przedłużenie umowy. Nikt przecież nie chce siedzieć na beczce prochu - komentuje żużlowy ekspert, Wojciech Dankiewicz.

Swoją drogą, najciekawsze w całej sprawie jest to, że działacze Sparty wiedząc o problemach Drabika w żaden sposób nie zabezpieczyli się na wypadek ewentualnego zawieszenia. Być może z góry założyli, że wlewka elektrolitowa, której został poddany Maksym, to żadne przewinienie i sprawa rozejdzie się po kościach. Dziś mogą tego bardzo żałować. Jeśli ich gwiazdor zostanie zawieszony, Sparta będzie mogła zapomnieć o walce o medale w sezonie 2020.

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Dla Betard Sparty sprawa Drabika jest kwestią honoru. Wrocławianie byli stawiani za wzór profesjonalizmu

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Sparta może sobie pluć w brodę, że oddała Jamroga?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×