Żużel. Oszuści chcieli naciągnąć Emila Sajfutdinowa. Obiecywali bajońskie sumy!

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow

Emil Sajfutdinow był niedawno gościem programu "Przygody Przedsiębiorców", w którym m.in. opowiedział, jak kilka lat temu chciano go naciągnąć na 100 tys. euro, oferując w zamian kontrakt sponsorski na bajońską sumę.

Jeszcze w 2013 roku Rosjanin mógł zdobyć tytułu Indywidualnego Mistrza Świata na żużlu. Kontuzja odniesiona w meczu ligi polskiej (CZYTAJ WIĘCEJ) przekreśliła jednak jego szanse, bo stracił trzy ostatnie rundy Grand Prix. Co więcej, jego Dospel Włókniarz Częstochowa miał ogromne problemy finansowe, w wyniku których zawodnik stracił sporo pieniędzy.

Emil Sajfutdinow nigdy nie miał o nie łatwo, trudno było mu znaleźć sponsorów w Rosji i w związku z tym w 2014 roku zrezygnował z jazdy w Grand Prix, skupiając się na cyklu SEC, gdzie zdobył tytuł Indywidualnego Mistrza Europy. Rozgrywki te od lat transmitowane są na antenie Eurosportu, dzięki czemu dostępne są w krajach, w których speedwaya nie ma w ogóle. W 2014 roku, po sukcesie Sajfutdinowa, pojawiła się "firma", która chciała naciągnąć Rosjanina na duże pieniądze.

- Do mojego menedżera zgłosiła się firma z Izraela. Powiedzieli, że niby jakiś szejk zobaczył w Eurosporcie moje występy i chciałby mnie sponsorować. Menedżer długo się nie zastanawiał, myślał, że to jakiś żart, że ktoś robi sobie "jaja". W odpowiedzi wysłał maila, że potrzebujemy 2 milionów dolarów. Odpisali, że "ok". Mieliśmy się spotkać w październiku w Mediolanie. Pojechaliśmy tam i spotkaliśmy się z przedstawicielem tej firmy. Zaczął opowiadać o szejku, o jego helikopterach, że będziemy mogli latać tu i tam - opowiadał Emil Sajfutdinow, jeden z najlepszych żużlowców PGE Ekstraligi, gdzie w trzech ostatnich sezonach zostawał mistrzem Polski z Fogo Unią Leszno.

- Musieliśmy tylko zrobić jedną rzecz - od tych 2 milionów zapłacić 100 tys. euro prowizji w gotówce. Zgodziliśmy się, bo taka kwota to i tak nie jest dużo. A usłyszeliśmy, że w kolejnych latach pieniądze mogą być większe. Wróciliśmy do Polski i zaczęliśmy przygotowywać pieniądze, w różnych nominałach bo tak nas poprosili. Zaczęliśmy się zastanawiać z Tomkiem, czy nas nie chcą przekręcić. Poprosiliśmy, żeby wysłali nam kontrakt i poinformowaliśmy, że przekażemy prowizję, kiedy pieniądze będą na koncie. Oni zauważyli, że zrozumieliśmy o co chodzi. Zniknęli i powyłączali telefony. To był przekręt. Było już kilka takich sytuacji w różnych sportach, niektórzy nawet stracili pieniądze. Uważajcie na takich ludzi - przestrzegał Rosjanin (cała rozmowa z żużlowcem dostępna jest

).

Historia aktualnego brązowego medalisty Indywidualnych Mistrzostw Świata nie jest pierwszą tego typu w żużlu. Kilka lat temu pisaliśmy o Andrzeju Topczewskim, znanym policji jako "Major bez nogi". Oszust oferował Kacprowi Worynie 200 tys. zł (CZYTAJ WIĘCEJ).

Czytaj także:
Prezes Fogo Unii o startach Sajfutdinowa: Nic się nie zmieniło, na razie nie może jechać
Piotr Pawlicki przemówił. Nadal kocha Unię, nie ma do siebie żadnych pretensji i uważa, że nic złego się nie stało

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

Źródło artykułu: