KOMENTARZ. Gdy anonsowaliśmy to starcie jako hit kolejki, w którym liczymy na emocje i rezultat oscylujący w okolicach remisu, niektórzy pukali się w głowę. Fogo Unia Leszno miała jak walec przejechać się po wicemistrzach Polski. Jednym z argumentów przeciwko gorzowskiej Stali był fakt, że zespół nie wyglądał najlepiej w sparingach. Po raz wtóry przekonaliśmy się, że wyników z test meczów nie warto brać na poważnie. Bartosz Zmarzlik wyciągnął z szafy silnik sprzed trzech lat, który sprawdził się na torze w Lesznie i ogrywał miejscowych liderów. Złe doświadczenia z zeszłorocznego finału odeszły w niepamięć.
Mistrz świata największe wsparcie otrzymał od Martina Vaculika. Reszta zawodników nie zaliczyła wtop, punktował każdy. Tak to właśnie wyglądało w głowach szefów klubu z Gorzowa przed sezonem, czyli Zmarzlik i Vaculik zdecydowanymi liderami, a pozostali starają się dorównać do ich poziomu.
W Lesznie Stali wszystko zagrało, zaś wśród gospodarzy wyraźnie panowało zdezorientowanie. Czym? Przygotowaniem toru. Otwarcie powiedział o tym Piotr Baron. Trener Unii wziął za to na siebie pełną odpowiedzialność. - Wina leży wyłącznie po mojej stronie - tłumaczył. Całość można przeczytać TUTAJ. Trzeba docenić szczerość Piotra Barona, bo nie każdego stać na to, aby przyznać się do błędu. Zazwyczaj w przypadku niepowodzenia dochodzi do wzajemnego przerzucania się winą.
ZOBACZ WIDEO Kolejne kluby kontraktują gości, ale nie Fogo Unia. Piotr Baron tłumaczy dlaczego
BOHATER. Najwięcej punktów dla gości z Gorzowa zdobyli wspomniani Zmarzlik i Vaculik. Tego można było się spodziewać, natomiast to postawa Kamila Nowackiego szczególnie w 12. biegu okazała się niezwykle istotna dla przebiegu rywalizacji. Junior Stali broniąc się przed Kacprem Pludrą i Jaimonem Lidseyem mocno przybliżył swój zespół do wygranej, która finalnie stała się faktem. W rozmowie z naszym serwisem przyznał, że czuł, iż to może być dla niego dobry dzień. Tu przeczytasz wszystko, co Nowacki miał do powiedzenia po spotkaniu w Lesznie.
AKCJA MECZU. Kluczowe dla losów meczu okazały się wydarzenia z 13. wyścigu. Unia potrzebowała w nim podwójnej wygranej jak tlenu, ale parze Jason Doyle - Piotr Pawlicki postanowił poprzeszkadzać Rafał Karczmarz, który jechał na tyle śmiało, że zdobył się na zaatakowanie prowadzącego Australijczyka. Trzeci Pawlicki zbliżał się jednak z każdym metrem i na prostej przeciwległej startowej sczepił się z Karczmarzem motocyklami. Obaj upadli, ale szybko zebrali się z toru. Kapitan Unii miał pretensje do rywala i pozostawał na stanowisku, że to on zawinił w tym zajściu. Zdania Pawlickiego nie podzielił arbiter i go wykluczył. Na domiar złego dla gospodarzy, w powtórce wygrał Anders Thomsen, a to oznaczało porażkę Unii.
CYTAT. Pawlicki był tego dnia zamieszany w co najmniej trzy kontrowersyjne sytuacje. Oprócz wspomnianej scysji z Karczmarzem, w pierwszym starcie przewrócił się na pierwszym łuku, a później przesadził atakując Martina Vaculika. Słowak co prawda nie upadł, jednak miał słuszne pretensje. Pawlicki w tym przypadku zachował się po dżentelmeńsku.
- To była definitywnie akcja na moje konto. Zasłużyłem na żółtą kartkę albo upomnienie. Przeprosiłem Martina za to, co się stało - powiedział w wywiadzie dla nSport+ (tu przeczytasz całość ->>).
LICZBA: 1337. Przez tyle dni Fogo Unia Leszno pozostawała niepokonana na własnym torze. W niedzielę licznik został zatrzymany.