Żużel. Mocne słowa Michała Gruchalskiego. Niespotykany problem skomplikował mu pół rundy

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Michał Gruchalski przed Arturem Mroczką
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Michał Gruchalski przed Arturem Mroczką

Obecny sezon jest niezwykle frustrujący dla Michała Gruchalskiego, który punktuje poniżej swojego potencjału. Zawodnik Zdunek Wybrzeża nie chce się wybielać, choć zdradził sytuację, która mocno pokrzyżowała mu szyki i domaga się odszkodowania.

W meczu Zdunek Wybrzeże Gdańsk - Unia Tarnów, Michał Gruchalski zaczynał jako rezerwowy, w końcu wyjechał w trzeciej i czwartej serii. Wychowanek Włókniarza Częstochowa zdobył 5 punktów, będąc cichym bohaterem swojej drużyny.

- Obudziłem się, szkoda że tak późno. Cieszę się, że w ogóle pojechałem w tym meczu. Drew Kemp nie spisywał się najlepiej, a ja obserwowałem zawody od pierwszego biegu. Trenowaliśmy na tym samym torze i ustawieniach, które były na treningu i sprawdziły się podczas meczu. Jestem zadowolony, ale dalej będę ciężko pracował, żeby ten sezon zakończyć tak, aby zmazać plamę, po moich wcześniejszych występach - powiedział Gruchalski w rozmowie z WP SportoweFakty.

Zarówno Gruchalski, jak i inni zawodnicy U-24 nie byli jak dotąd wartością dodaną dla Zdunek Wybrzeża. - Zawodziliśmy i nie ma co się oszukiwać. Sezon jest dla mnie tragiczny i się do tego przyznaję. Teraz się ze wszystkim nieco połapałem i liczę, że dostanę szansę w play-offach. Pech w trakcie sezonu mnie nie opuszczał. Silniki mi wybuchały dość często, w czwartek kolejny. Muszę teraz szybko jechać do tunera, bo przed nami nowe wyzwania, gdzie musimy dać z siebie 210 procent - ocenił żużlowiec.

ZOBACZ WIDEO Czy Hampel i Lampart mieli pretensje do Kubery?

W trakcie sezonu Michała Gruchalskiego spotkał niespotykany problem, o którym jak dotąd nie informował, nie chcąc szukać wymówek. Jego najlepszy sprzęt przez ponad miesiąc leżał na odprawie celnej i czekał na załatwienie formalności przez agencję celną. - W agencji nie mieli pojęcia jak wyliczyć cło za silnik żużlowy, ponieważ w swoich kodach celnych nie mieli niczego takiego o nazwie "silnik żużlowy". Niekoniecznie pracują tam ludzie, którzy wiedzą w ogóle co to jest żużel. Ze względu na absolutny brak kompetencji pracowników tej firmy wykonaliśmy robotę za nich i wśród setek tysięcy kodów znaleźliśmy ten, który jako jedyny pasował do silnika żużlowego mianowicie "o pojemności skokowej przekraczającej 250cm3, ale nie przekraczającej 500cm3" - powiedział Gruchalski.

- Firma DHL również zawiodła na całej linii. Dokumenty, które były wysyłane trzeba było dosyłać kilkanaście razy, bo ciągle im coś ginęło. Bardzo zniechęciła mnie do siebie ta firma kurierska, a raczej ludzie, którzy pracują tam jakby za karę. Miarka się przebrała jak opłaciliśmy wszelkie koszty oclenia sprzętu, a nadal go fizycznie nie mogliśmy odebrać. Mój sprzęt był przetrzymywany najpierw na lotnisku w Niemczech, później w agencji w Gdańsku, choć wszystko było opłacone i kwestie formalne spełnione. Wiem też, że w innych miastach z agencjami celnymi nie było aż takiego cyrku - zdradził wyraźnie podirytowany Gruchalski.

- Gdy mój manager napisał skargę na oba podmioty z żądaniem zwrotu strat jakie ponieśliśmy oraz zadośćuczynienie na kwotę około 250 tysięcy złotych plus ewentualne koszty sądowe, nagle wszystko się już zgadzało i sprzęt można było odebrać już na drugi dzień, ale niestety potrafili tylko odpisać, że "przepraszają za zwłokę i jedyne co możemy zrobić to złożyć wniosek o ukaranie pracowników zajmujących się moją sprawą". To, że zniszczyli mi cały sezon nikogo to obchodzi. Na pewno tak tego nie zostawię, ale kibiców nie obchodzi z jakich powodów jechałem słabo, dla ludzi liczy się tylko sam fakt, że byłem po prostu do kitu. Przed sezonem nie kupiłem 10 silników, kupiłem tyle na ile po prostu było mnie stać w warunkach pierwszoligowych - wyjaśnił Gruchalski.

Przed Michałem Gruchalskim oraz całym Zdunek Wybrzeżem, które rzutem na taśmę awansowało do play-offów i w nich może odkupić swoje grzechy. - Ja zawiodłem przede wszystkim sam siebie i swój team, który ciężko pracuje na mój wynik i to, żeby było w końcu lepiej. Pojedynczy dobry występ mnie nie cieszy, czekam na play-offy - podsumował Michał Gruchalski.

Czytaj także: 
Trener Unii wskazuje priorytety klubu
Zobacz noty po meczu w Gdańsku

Źródło artykułu: