Od sezonu 2022 w naszym kraju będziemy posiadać cztery klasy rozgrywkowe. Do trzech ligowych pułapów dołączy U24 Ekstraliga, na którą to wraz z szeroko pojmowanym pojęciem szkolenia kluby wydadzą rocznie 20 milionów złotych.
Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Od nowego sezonu młodzież będzie ścigała się w nowym tworze - U24 Ekstralidze. Co pan sądzi o pomyśle tych rozgrywek?
Rafał Dobrucki, selekcjoner Żużlowej Reprezentacji Polski: Absolutnie tego pomysłu nie krytykuję, bo dla mnie zaangażowanie zawodników po to, aby jeździli jak najwięcej, jest oczywiście bardzo ważne. Myślałem, że będzie to inny system, ale jest taki i zobaczymy, co czas przyniesie.
A zdradzi pan, jakiego systemu oczekiwał? Bo przez jakiś czas mówiło się, że te drużyny rezerwowe zostaną po prostu przydzielone do 2. Ligi Żużlowej.
I tak też myślałem. Wydawało mi się to naturalnym zapleczem dla klubów PGE Ekstraligi, a także zarazem udźwignięciem tych niektórych mających problemy zespołów, choć teraz ich sytuacja się nieco poprawiła. Zobaczymy, co przyniesie rozwiązanie, które zastosowano, a czas na wnioski i refleksje będzie po sezonie 2022.
Wciąż czekamy na ostateczny regulamin U24 Ekstraligi, ale nie ma pan takiego odczucia, że można byłoby znaleźć rozwiązanie, aby chociażby tym krajowym zawodnikom z 1. czy 2. ligi zapewnić dodatkowe starty? Niektórzy juniorzy będą stali na mocno straconej pozycji.
Temat nie jest zamknięty i wpływają cały czas propozycje oraz poprawki. I myślę, że na tym etapie też coś się zmieni.
Nie sposób nie zapytać, czy powstanie U24 Ekstraligi oznacza konieczność okrojenia liczby rozgrywek młodzieżowych?
Pewnie będzie taka konieczność, bo nie ma opcji, aby na zapas zrobić taką politykę startową, aby zawodnicy startowali sześć dni w tygodniu. To niczego dobrego nie przyniesie. Musimy skupić się też na tym, co będzie bardziej efektywne w szkoleniu, a nie tylko efektowne. Teraz tych imprez jest na tyle, że to jest efektowne, ale ich efektywność nie jest tak duża, jakbyśmy oczekiwali.
Chciałbym poruszyć też wątek 15-latków. Taki zawodnik z licencją "Ż" będzie mógł startować w U24 Ekstralidze, ale nie będzie mógł wziąć udziału np. w meczu PGE Ekstraligi oraz w zawodach oficjalnych z udziałem seniorów. To trochę dziwna sytuacja, że jednego dnia taki młodzian może rywalizować, załóżmy z Jonasem Jeppesenem czy Bartoszem Smektałą, a na drugi dzień w innych zawodach już nie.
Na pewno trzeba patrzeć na to, że U24 Ekstraliga będzie imprezą typowo szkoleniową. Ten czynnik ma właśnie decydujący wpływ na dopuszczenie 15-latków do jazdy.
To na koniec, czy uważa pan, że takie rozgrywki mogą być nie tylko trampoliną dla młodych, ale także taką tzw. "ostatnią deską" dla żużlowców, którzy brutalnie zderzyli się z wiekiem seniora?
Nie nazwałbym tego ostatnią deską ratunku, ale całym pomostem dla nich. To na pewno będzie pewien bufor dla klubów, gdzie będzie można, brzydko mówiąc "przechowywać" swoje rezerwy, a ci zawodnicy będą cały czas w rytmie startowym i to jest najważniejsze.
Czytaj także:
Maksym Drabik znowu na torze! Tym razem skorzystał z gościnności polskiego klubu
Były senator, biznesmen i król polowania
ZOBACZ WIDEO Prezes Motoru zdziwiony plotkami. Twierdzi, że to inny klub ma najwyższy budżet