Żużel. eWinner Apator Toruń będzie mieć czterech zawodników w Grand Prix. Klub podjął spore ryzyko?

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Robert Lambert przed Pawłem Przedpełskim
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Robert Lambert przed Pawłem Przedpełskim

Po szóstym miejscu w tegorocznych rozgrywkach PGE Ekstraligi eWinner Apator Toruń zamierza w następnym sezonie powalczyć o medal. Klub będzie mieć u siebie aż czterech uczestników cyklu Grand Prix. Czy to może stanowić problem dla menedżera drużyny?

Przypomnijmy, że z obecnego składu Apatora w przyszłorocznej Grand Prix znajdą się Robert Lambert, Paweł Przedpełski oraz dodatkowo Jack Holder na pozycji rezerwowego. Klub wzmocnić mają natomiast Emil Sajfutdinow oraz Patryk Dudek, którzy także będą walczyć o mistrzostwo świata. Apator będzie miał zatem w swoim składzie czterech stałych uczestników cyklu. Sobotnie wieczory mogą być dla sztabu szkoleniowego wyjątkowo stresujące. Torunianie będą mieli gwiazdy w swoim zespole i większe ryzyko.

- Z doświadczenia wiem, że żużel to dyscyplina sportu, w której bardzo jest potrzebne szczęście. Nie można ograniczać zawodników. Fakt, że ma się czwórkę w najlepszej piętnastce na świecie, jest dużym parametrem sportowym. Ryzyko kontuzji jest wszędzie. Wychodzę z takiego założenia, że konstruując skład, nie można myśleć o ryzyku - mówi Jacek Frątczak, ekspert WP SportoweFakty, były menedżer klubu z Torunia.

Nasz rozmówca zaznacza, że Grand Prix może mieć spory wpływ na postawę zawodników w PGE Ekstralidze - Ze sportowego punktu widzenia i przygotowań do sezonu najważniejsze jest, aby wszystkie gwiazdy zespołu jechały dobrze. Jeśli tak będzie, to Grand Prix powinno ich napędzać. Gdy walka o mistrzostwo świata będzie dawać zawodnikom satysfakcję, to oni będą także czerpać wielką radość z jazdy w lidze, co pomoże klubowi osiągnąć dobre wyniki. Jeśli z kolei będą problemy w Grand Prix, to może się to negatywnie odbić na lidze - dodaje Frątczak.

ZOBACZ WIDEO Zmarzlik do samego końca wierzył w tytuł mistrza świata. "Wtedy poczułem krew"

Były menedżer toruńskiej drużyny zwraca także uwagę na przygotowania do meczów ligowych szczególnie w kontekście zmagań na własnym torze. Ma pewną radę dla sztabu szkoleniowego Apatora.

- W Polsce żyjemy stereotypem, że gdy np. w niedzielę odbywa się mecz na własnym torze, to w piątek trzeba odbyć trening. W żużlu ilość nakładów pracy nie zawsze przekłada się na efekt końcowy. Ja wyznawałem taką zasadę, że trenują tylko ci, co potrzebują. Inni zawodnicy przyjeżdżali na mecz na "świeżo". Zadaniem trenera jest z kolei w miarę możliwości odtwarzanie podobnej nawierzchni toru co zawody. Wówczas żużlowcy nie będą musieli długo szukać odpowiednich ustawień motocykla. Gdy dany zawodnik nie trenuje dwa dni przed meczem, to analizuje warunki torowe na bieżąco, a wtedy łatwiej osiągnąć dobre wyniki - kończy Frątczak.

Czytaj także:
Nowy play-off także w eWinner 1. Lidze? Są dwie koncepcje
Aforti Start Gniezno blisko porozumienia z kolejnym zawodnikiem

Źródło artykułu: