W minionym sezonie Robert Chmiel wystartował w jedenastu spotkaniach drugiej ligi, w których na tor wyjeżdżał do 49 wyścigów. Zdobył w nich 66 punktów z ośmioma bonusami, co dało mu średnią biegową 1,510.
- Początku sezonu nie mogłem zaliczyć do udanych. Potrafiłem przywieźć dwa czy nawet zero punktów na mecz i - nie oszukujmy się - nie było to przyjemne doświadczenie - mówi Chmiel w rozmowie z "Naszym Głosem Poznańskim".
- Po tych kiepskich występach razem z moim teamem znaleźliśmy problem w dopasowaniu silników, który został szybko zlikwidowany. Od tego czasu osiągane przeze mnie wyniki uległy znacznemu polepszeniu. Zresztą ja sam również czułem się lepiej przez resztę sezonu - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Znany młodzieżowiec o zagranicznych juniorach: "To polska liga, więc niech startują Polacy".
Wynik rybniczanina dał mu dopiero 30. miejsce w ligowych statystykach. Nie jest to rezultat imponujący, ale półtora punktu na bieg dla drugiej linii wydaje się być wynikiem satysfakcjonującym.
- Średnia może nie należy do wybitnych. Wiem jednak, że stać mnie na więcej i mam zamiar pokazać to w nowym sezonie - komentuje Chmiel.
Na papierze wydaje się, że trzon SpecHouse PSŻ-u Poznań stanowić będzie trio Kacper Gomólski, Aleksandr Łoktajew, Władimir Borodulin, co oznacza, że o pozostałe dwa miejsca rywalizować będą Chris Harris, Jonas Seifert-Salk oraz Kevin Fajfer i właśnie Chmiel.
- Nie czuję się gorszym zawodnikiem. Uważam, że mogę się do nich porównać. Jako drużyna mamy ten sam cel: faza play-off, a potem zrobimy wszystko, aby powalczyć o coś więcej - zapowiada ambitnie wychowanek ROW-u Rybnik.
Czytaj także:
Unia Tarnów rozliczyła się ze swoim wychowankiem!
Lider Wilków mógł trafić do PGE Ekstraligi